Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Zakurzony Skoroszyt Rillki :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gilbert
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Uczeń Szkółki Niedzielnej


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:00, 05 Wrz 2009    Temat postu:

Zajęło mi sporo czasu przeczytanie wszystkich zamieszczonych przez Ciebie opowiadań, niemniej jednak, jestem pod wrażeniem. Nie znałem Cię od tej strony, panno Bennet. [W tym momencie możesz śmiało zarzucić Twoim ulubionym określeniem Mr. Green]
Co prawda, nie byłbym sobą, gdybym do czegoś się nie doczepił - za dużo Mickiewicza, droga pani.
Jeśli nie byłoby to problemem, to sugerowałbym, byś w kolejnym odcinku posiliła się o błyskotliwe nawiązanie do Sienkiewicza.

A póki co... Nie znasz dnia ani godziny Very Happy

Czekam na ciąg dalszy, o pani!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:06, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Błyskotliwe nawiązanie do Sienkiewicza... Cóż, kocham wyzwania, więc czemu nie? Oczywiście, jeśli tylko Wen mnie poprowadzi w takim kierunku Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gilbert
Uczeń Szkółki Niedzielnej
Uczeń Szkółki Niedzielnej


Dołączył: 05 Wrz 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:52, 11 Wrz 2009    Temat postu:

Wrzuciłabyś coś na osłodę tej deszczowej pogody... Smile Cool

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:36, 06 Lis 2009    Temat postu:

Rilla ma za sobą ciężki okres, więc prosi o wyrozumiałość.

Zamieszcza ten odcinek z przeprosinową dedykacją dla:
1) Martynki i Marigold - jej najwierniejszych czytelniczek
2) Sissi - duchowej siostry :*
3) Karola - Darcy'ego - znajomego, który postawił ją do pionu w odpowiednim momencie, dzięki czemu odcinek w ogóle ujrzał światło dzienne.



*

- Można wiedzieć, co robisz? – zagadnął ją Andrzej.
- Szykuję się do drogi – padła spokojna odpowiedź.
- Jakiej znowu drogi? – westchnął.
- Sądziłam, że zdążyłeś przywyknąć do moich szalonych pomysłów. Zamierzam wrócić do domu, najszybciej, jak tylko się da.
- Co w związku z tym?
- Zorganizuję sobie transport do Polski.
Student roześmiał się na całe gardło.
- Teraz to już przeszłaś samą siebie i wspięłaś na Mount Everest głupoty. Jak niby zamierzasz się tam dostać?
- Nie wiem, na początek spróbuję koleją, potem coś się wymyśli.
- „Coś się wymyśli”? Nawet tak zagorzała humanistka jak ty musi mieć minimalne pojęcie o geografii. Kanadę i Polskę dzieli ocean, panno mądralińska. Przedostaniesz się do kraju wpław?
Spojrzała na brata z byka, po czym, najzwyczajniej w świecie wyszła, trzaskając drzwiami. W korytarzu zderzyła się z roześmianą Anią.
- Coś nie tak? – uśmiech zgasł na jej twarzy.
- Nic, po prostu musisz gdzieś ze mną pojechać. Sama nie dam sobie rady w obcym kraju.
- Pojechać? Gdzie?
- Do najbliższego miasta. Powinnam sobie sprawić nową suknię i kilka niezbędnych dodatków, a ty mi w tym pomożesz, chodzą słuchy o twoim świetnym guście.
- Jutro?
- Za kwadrans, moja kochana. Konie są już gotowe do drogi.
- Szybka jesteś… - wydusiła z siebie po sekundzie wahania.
- Pośpiech to moje drugie imię, stąd Julia P. Zawadzka. Co tak stoisz? Zanieś to barwne kwiecie do salonu i zmień ubranie.
- Mogę jechać z wami? – zapytała Tola, akuratnie wychodząca z salonu – Obiecuję, że nie będę przeszkadzać!
- Dlaczego tak ci na tym zależy? – zapytała Julka.
- Och, bo z tobą zawsze dzieje się coś ciekawego! – zapewniła gorliwie – Pamiętasz jeszcze naszą ostatnią wspólną wyprawę po sprawunki? Uratowałaś wtedy tego użądlonego mężczyznę! To było niesamowite!
O tak, doskonale pamiętała owy dzień oraz późniejsze ciekawe następstwa. A także Tadzia, który z uporem godnym większej sprawy, nie opuszczał Julki na krok, poważnie rozczarowany faktem, że go przy tak niezwykłym zajściu nie było. Niestety dla Tadzia (ale jak najbardziej „stety” dla siostry Andrzeja), worek z niespodziankami został zamknięty.
- Oby dzisiaj wszystko poszło zgodnie z planem. – odparła – W obliczu kolejnego prawie śmiertelnego wypadku zrobię, co nakazuje mi natura i ucieknę z krzykiem.
- Nie zrobiłabyś tego – wtrąciła Ania – Mów sobie co chcesz, ale pod względem charakteru jesteście z Andrzejem niemal idealnie dopasowani.
- Słyszałaś to, co ja, Tolu? – Julka zamrugała szybko kilka razy – Ania wymówiła imię mojego brata!
- Żadna sztuka, moja droga. To było wyzwanie na miarę geometrii – trochę praktyki i wszystko idzie opanować.
- Nawet nerwy? – podsunęła studentka – Bo wiesz, czasem aż mnie korci, żeby przyłożyć komuś solidnie tabliczką…
- Nie opłaca się – rzuciła panna Shirley – Za wiele zachodu, a pociecha niewielka. O wiele bardziej opłacalne jest boczenie się latami i terror psychiczny.
- Od tej strony to z pewnością cię nie znałam. Mam teraz prawie stuprocentową pewność, że się zaprzyjaźnimy.
Rudowłosa uśmiechnęła się szatańsko.

*

Znalezienie odpowiedniej sukienki wcale nie było takie łatwe. Julka stanęła przed odwiecznym dylematem każdej kobiety, przerzucając setki ubrań, w żadnym nie znajdując tego „czegoś”. Ta była za szara, inna znowu za biała, tamta miała bufy, a brakowało jej koronek i tak w nieskończoność. Studentka okazała się koszmarem sprzedawczyń, udało się jej także doprowadzić do pasji słynącą z opanowania i miłości do całego świata Marian Lawson, która pod koniec dnia zaczęła poważnie rozważać zamknięcie interesu i udanie się na misje do Indii. Była pewna, że o wiele lepiej poradziłaby sobie z nawracaniem pogan niż obsługiwaniem tak wymagających kobiet.
- Skoro zdecydowana byłaś krytykować każdą suknię, to po co mnie tu ciągnęłaś? – marudziła Ania, mocniej ściągając lejce – Nie spotkałam jeszcze wybredniejszej osoby od ciebie.
- Miło mi to słyszeć – uśmiechnęła się Julia – A mówiąc szczerze: założyłabyś podobne szmaty? No przyznaj sama! Już czarna żałobna krepa była ładniejsza niż te łaszki.
- Szukając ideału można się potężnie rozczarować, Julka. – odparła.
- Skoro już o ideałach mowa… - podchwyciła niedoszła swatka – To czego brakuje Gilbertowi?
Musiała zadać tak trudne pytanie.
- Nie mam zamiaru odpowiadać. To mocno nieuczciwe.
- Nieuczciwe? Okej, niech ci będzie. W każdym razie, ostrzegałam.
- Przed czym?
- Nie mówiłam ci? Czyżbym zapomniała? Ach, ta moja skleroza! – pacnęła się w czoło.
Szła na żywioł, nie wiedząc, dokąd zaprowadzi ją obrana przed momentem droga. „Kto nie próbuje, temu zawsze wiatr w oczy” czy coś w ten deseń…
- Widzisz, skoro nic nie stoi na przeszkodzie, to… - wzięła głęboki wdech - … to zamierzam się z nim bliżej zaprzyjaźnić.
Twarz Ani przybrała lekko malinowy odcień, jednak nie skomentowała owej rewelacji.
- Oczywiście, zdaję sobie sprawę, jak musi cierpieć po waszym rozstaniu, ale z drugiej strony, przecież nic nie dzieje się bez przyczyny, nieprawdaż? Sądzę, że dzięki mojej pomocy podniesie się z dołka i ożyje na nowo, a ja zyskam przyjaciela.
- Przyjaciela? – uniosła wyżej podbródek.
- Przecież razem ustaliłyśmy, iż nie szukam potencjalnego męża.
- Wiesz co, miałaś rację z tą tabliczką. Przydałaby mi się jeszcze jedna.
- Skąd te nerwy? Jak ciągle zależy ci na Gilbercie, pomogę ci go odzyskać.
- Ty chyba się nie słyszysz – podniosła głos – Kiedy wreszcie do kogokolwiek dotrze, że go nie kocham?!
I w tym właśnie momencie, pogoda sprzysięgła się z szekspirowskim nastojem dziewcząt. Przez cały dzień niebo zasnute było chmurami, burza rozpętała się dopiero teraz. Zaaferowana Ania i Julka nie usłyszały grzmotów, nieuchronnych zwiastunów nieszczęścia.
- Leje – skomentowała siedząca sztywno Tola – Już od ponad dziesięciu minut.
- Dlaczego więc odzywasz się dopiero teraz? – zirytowała się Julka.
- Od dziecka uczono mnie, iż nie należy przerywać starszym. Poza tym, naprawdę niczego nie zauważyłyście? – popatrzyła podejrzliwie na obie panny.
- Nie – odpowiedziały zgodnie z prawdą.
- No to mamy teraz problem – uśmiechnęła się Tola – Mówiłam ci, Julka, że dzisiejszy dzień przyniesie nam niespodziankę i miałam rację! Znowu coś zaczyna się dziać!
- Błagam, żeby tylko się nie okazało, że kogoś trafi piorun i na gwałt potrzebuje lekarza! – wymamrotała – Albo jeszcze gorzej – że zepsuje się powóz i… - Trrrach!
Nieświadoma przepowiednia siostry Andrzeja spełniła się szybko i złowieszczo. Powóz z impetem wpadł do sporej dziury, odłamując przy tym bardzo ważny kawałek, niezbędny do dalszej jazdy.
- Wiesz co, ty już lepiej nic nie mów – rzuciła Ania podczas oględzin pojazdu – Bo póki co, źle na tym wychodzimy.
- Co teraz?
- Jak to, co? Pomożesz mi wydostać koło. – zadecydowała.
- Ubrudzę się.
- To najmniejszy problem, panno zawsze piękna i urocza.
- W książce nie byłaś taka zgryźliwa – mruknęła do siebie Julka.
- Coś mówiłaś?
- Że najrozsądniej będzie zostawić powóz w tej dziurze i schować się przed deszczem.
- Po co, skoro już jesteśmy mokre?
- Słuszna uwaga. Czyli mokniemy dalej i babramy się w błocie – zeszła z kozła, podchodząc do rudowłosej z zamiarem udzielenia oczekiwanej pomocy – Niech chociaż Tola się schowa – zdjęła ją litość nad biednym dzieckiem.
O dziwo, „biedne dziecko” nie zamierzało posłuchać opiekunek. W spokojnej, cichej dziewczynce obudził się duch shirleyowskiej przekory, poparty elokwencją odziedziczoną po Julce.
- Przydałby się nam jakiś mężczyzna – zauważyła przytomnie.
- Słuszna uwaga – dodała Ania – Gdybyśmy zabrały ze sobą Andrzeja przynajmniej miałby szansę się wykazać.
- Sugerujesz, że nie znam się na środkach transportu? – oczy studentki zwęziły się w cienkie szpareczki – Wiesz, potrafię naprawić samochód, tatuś mnie nauczył – zakończyła z dumą.
- Ale to nie jest samochód.
- Brawa za spostrzegawczość.
- Będziemy się kłócić czy współpracować? – poddała się.
- Ja mogę to i to. – wzruszyła ramionami Julka – Nie mam problemów z podzielnością uwagi.
- Dobrze, w takim razie – ty podnosisz, a ja wypycham. – zadecydowała.
- Dlaczego ja mam odwalać czarną robotę? – oburzyła się.
- Zechciej zauważyć, iż pozostaniesz w miarę czysta, błoto spod koła znajdzie się na mojej sukience – tłumaczyła jak niedorozwiniętemu dziecku – Poza tym, jesteś silniejsza.
- Uznam to za komplement.
- Zrobisz jak zechcesz – uśmiechnęła się przekornie – To co, na trzy?
- Na trzy – zgodziła się Julka.
Podniesienie powozu nie było jednak takie proste. Dziewczyna mocno się zasapała zanim udało się jej zrealizować przydzieloną część zadania.
- Naprawdę… Obiecuję… - sapnęła - … że kiedyś zapiszę się… na siłownię.
- Lepiej jak poćwiczysz z powozami – wbiła szpilę rudowłosa – I z końmi.
- No słowo daję, co się tak uwzięliście na konie? Najpierw Gilbert, teraz ty… Zaczynam czuć się urażona.
- Skoro jesteście ze sobą tak blisko, to dlaczego nie udzieli ci kilku lekcji jazdy?
- To zazdrość czy Ania Shirley?
Nie odpowiedziała, wpatrując się uważnie w ubrudzone do granic niemożliwości buty.
- Czasami cię nie rozumiem. Niby nie masz nic przeciwko mojej przyjaźni z Gilbertem, a potem zaczynasz te wywody. Może źle do wszystkiego podchodzisz? Naprawdę chcesz go utracić? Chyba, że wolisz towarzystwo Andrzeja?
- Teraz to przesadziłaś.
- Przepraszam – w Julce obudziło się sumienie – To tylko moja frustracja. Całkiem mi odbiło, od tej histerii czasu, w którą zostaliśmy z Andrzejem zamieszani, mój charakter doznał trwałego uszczerbku. – westchnęła.
- A ty miałaś jakąś sympatię? – Ania uśmiechnęła się ze zrozumieniem.
- Żartujesz, prawda? – wzdrygnęła się Julka.
- Nie.
- Absolutnie żadną. Nikt przy zdrowych zmysłach by przy mnie nie wytrzymał, a jeśli tak się zdarzało to przez przypadek.
- Tutaj jednak nie możesz narzekać na brak wielbicieli – podsunęła – Karolek Sloane za tobą szaleje!
Siostra Andrzeja litościwie nie skomentowała owego stwierdzenia.
- Spójrz, niebo się rozpogodziło! – rudowłosa zdecydowała się na zmianę przedmiotu rozmowy.
- Takiego obrotu spraw nie przewidziałam. Czuję się boleśnie rozczarowana – zażartowała samozwańcza Sybilla.
Z biegiem czasu, sytuacja stawała się coraz mniej wesoła. Na zachodzie swą zmęczoną głowę układało do snu słońce, rozsyłając na cały świat różowawe pocałunki – pewne oznaki cudownej pogody; stanowiąc ciekawy kontrast z porozrzucanymi po polnych drogach kałużami. Jednakże dwie wędrowniczki zdawały się nie doceniać tego niespotykanego piękna. Trzecia, zarazem najmłodsza, podśpiewywała sobie wesoło pod nosem, wyrażając całym jestestwem dziecięcą miłość do wszystkiego i wszystkich.
- Uwaga, załogo, statek na horyzoncie! – zakomunikowała Ania.
- Byle nie pływał pod piracką banderą – odparła Julka.
- Skąd ten pesymizm? To powóz z Avonlea.
Istotnie, pojazd należał do mieszkańca wioski. Pewnego dosyć namolnego młodego mężczyzny…
- Witam piękne panie – na dźwięk głosu Karola Sloane’a, studentka poczuła nieprzyjemny dreszcz wędrujący przez jej kręgosłup – Wracacie piechotą aż z Carmody? – zdumiał się niepomiernie – Ależ to kawał drogi! Pozwólcie, że was podwiozę – z gracją zeskoczył z kozła, kłaniając się nisko.
- Nie! – zaprotestowała nieco histerycznie siostra Andrzeja – To znaczy, miałam na myśli… - zaczęła plątać się w zeznaniach – Wolę tę trasę pokonać spacerem. Mamy taki piękny wieczór: żaby kumkają, sowy ruszają na polowanie, powietrze pachnie latem… - snuła tak cudowne wizje, że prawie sama w nie uwierzyła.
- Zaiste, niezwykła z pani kobieta, Julio – popatrzył na nią z nietajonym podziwem – W takim razie, może chociaż Ania i Tola skorzystają z transportu?
Zarówno rudowłosa jak i jej podopieczna wyraziły pełną aprobatę.
- Świetnie, doskonale. Miles zajmie się wami należycie, a w tym czasie my… - w oczach Karola zamigotały ciepłe iskierki – Pójdziemy piechotą. Nie darowałbym sobie, gdyby coś się pani stało.
Nie pytając o pozwolenie, uniósł dłoń Julii do ust, po czym złożył na niej trzy głośne pocałunki. Studentka momentalnie wyszarpnęła rękę, z całych sił starając się nie okazać obrzydzenia.
- Jest pani taka płochliwa i nieśmiała… - rozczulił się Sloane.
Julka parsknęła urywanym śmiechem. Jak świat światem, nikomu nie przeszła przez głowę tak absurdalna myśl.
- „Jeśli czasem Polka się Panu Bogu uda, to już mówiąc po prostu, klękajcie narody!”
- Co powiedziałeś? – wymamrotała.
- Że padam na kolana przed pani urodą.
- Wcześniej! – zirytowała się – Zrób mi replay.
- Co proszę? – mina Karola wyrażała rosnącą dezorientację.
Siostra Andrzeja westchnęła głęboko. Zapowiadał się długi wieczór…

*

Przeciągające się kazanie pastora zmotywowało umysł Julki do „odpłynięcia” na spokojne wody wyobraźni. Studentka wyglądała przez okno, nie zdając sobie sprawy z bycia obserwowaną przez siedzącego po przekątnej Karola. Ze swojego miejsca, młodzieniec miał doskonały ogląd na całą świątynię, wodził wzrokiem od Julki do przyglądającego się jej Gilberta. Nieznane wcześniej uczucie zazdrości opanowało młodego Sloane’a do tego stopnia, iż gotów był stanąć w szranki z domniemanym rywalem.
Skupiona panna Shirley nie odrywała oczu od ambony, zaś rozkojarzony niczym Tadzio na lekcji Andrzej, przepalał spojrzeniem rudowłosą mieszkankę Zielonego Wzgórza, co z kolei szalenie irytowało Krystynę.
Jednym słowem, wszyscy byli zadowoleni.
- Mam wrażenie, Marylu, że coś nam umknęło – szepnęła pani Linde, wprawnym okiem badając całą sytuację.
- Owszem, Małgorzato – odpowiedziała panna Cuthbert – Ostatnie zdanie kazania – uśmiechnęła się lekko.
- Nie do końca to miałam na myśli… - westchnęła zacna matrona, podnosząc się do pozycji pionowej.
Pastor właśnie zaordynował dalsze modły, nie mając bladego pojęcia o rozterkach jego parafian.

*

Niecierpliwie gniotła w dłoniach modlitewnik, czując się niczym na tureckim kazaniu. Jako katoliczka nie przywykła do spotkań z przewodnikiem duchowym tuż po zakończeniu mszy. Jednakże jako mieszkanka Zielonego Wzgórza, musiała się dostosować do ogólnie przyjętych reguł, udając, że rozmowa z duchownym niezmiernie ją ciekawi.
Przez jakiś czas rzeczywiście tak było – wtedy, gdy na horyzoncie pojawił się pewien młody człowiek z uwieszoną na jego ramieniu wytworną dziewczyną.
- Nie udawaj, że go ignorujesz – szepnął jej na ucho brat – To głupia taktyka, sama mówiłaś. No proszę… patrzy na ciebie. Nie bądź taka zimna, obdarz faceta uśmiechem – nalegał.
- Mógłbyś się, z łaski swojej zamknąć? – syknęła, zarabiając tym samym oburzone spojrzenie pani Linde.
- Może lepiej będzie, jak Julia zabierze dzieci do domu? – mrugnęła okiem Maryla.
- O tak, koniecznie – do apelu dołączyła się Ania, zerkając porozumiewawczo na Andrzeja.
Absolutnie nie miała nic przeciwko, wysyłając w stronę rudowłosej i panny Cuthbert osiem najszczerszych błogosławieństw. Pożegnała pastorostwo i wszystkich znajdujących się w pobliżu, po czym dziarsko ruszyła w stronę głównej ścieżki, mając po swoich bokach obstawę w postaci Tadzia i Toli.
- Julio, poczekaj! – desperacki okrzyk zmroził krew w jej żyłach, prowokując do przyspieszenia kroku.
Głos nie ustawał. Oczy audytorium skupiły się na Julce i rozognionym Karolu Sloane. Dziwnym trafem wszelkie inne dysputy przestały ciekawić.
Minęły wieki, zanim odwróciła się i spojrzała prosto w twarz młodzieńca, podskórnie wyczuwając, co się święci. Kiedy uklęknął na jedno kolano, zyskała pewność.
- Czy uczynisz mi ten honor i zostaniesz moją żoną?
Tłum wydał z siebie przeciągłe „Uuuu”. Ktoś roześmiał się histerycznie. Panny Pye zaczęły gorączkowo wymieniać między sobą niewybredne uwagi.
Wstrząśnięty do głębi umysł Julki zarejestrował wszystko. Nawet mało istotny odgłos wydawany przez jakiegoś psa.
- Ja… eee… tego…
„Wymyśl coś, ale szybko!”
- Obawiam się, że muszę odmówić – nieco ochłonęła – Gdyż…
„No właśnie, dlaczego, panno mądralińska?!”
- … został mi najwyżej miesiąc życia – oznajmiła z kamienną miną.
Patrząc w tej chwili na Julkę śmiało można było zarzucić jej kłamstwo. Wyglądała, jakby jej żywot miał się zakończyć już za moment.
- Ale… jak to? – pytanie Karola zawisło w próżni.
Sama nie miała pojęcia. Chyba dotknął ją szeroko pojęty avonleizm.
- To wszystko nie ma dla mnie znaczenia, bo… Kocham cię. I jeśli nasze małżeństwo potrwa tylko cztery tygodnie, zadbam, by był to najlepszy okres w twoim życiu.
Manifestacja uczuć trwała w najlepsze. Im wyżej wznosił się Sloane, tym słabiej robiło się Julce. Nieznośny szum w jej głowie paraliżował zmysły, przed oczami latały mroczki. Zupełnie, jak po oddaniu krwi, kiedy to, niepomna na zalecenia pielęgniarki, opuściła gabinet bez ugryzienia kawałka czekolady. Padła niczym kawka tuż przy drzwiach. Nie było to przyjemne uczucie.
- Niedobrze… - wymamrotał Andrzej, przedzierając się przez rosnące zbiorowisko gapiów.
Na twarz Julki wystąpiły czerwone plamy, powoli brakowało jej tchu. Myślała tylko o jednym – zawalonym teście z historii Wielkiej Brytanii. Dlaczego właśnie o tym? Nie miała pojęcia.
Towarzysz Krystyny uprzedził studenta, wyrastając obok nieszczęsnej ofiary szoku pooświadczynowego.
- Słyszysz mnie? – poklepał dziewczynę po policzkach.
Zero odzewu. Gilbert trzymał w ramionach całkowicie bezwolnego manekina.
„Kończ… waść!... wstydu… oszczędź!” – zdążyła jeszcze pomyśleć, zanim całkiem zapadła się w ciemność.
*

CDN...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Martynka
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Kocia Chatka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 12:51, 06 Lis 2009    Temat postu:

Wow, jakie zakończenie! Smile

Z jakichś powodów ten odcinek nie porwał mnie aż tak, jak poprzednie. Może to tylko kwestia dzisiejszego napiętego dnia, mam sporo do zrobienia, może nie złapałam odpowiedniego nastroju.

Niemniej, niektóre fragmenty naprawdę mnie zachwyciły, zwłaszcza ten:
"W książce nie byłaś taka zgryźliwa"
Boskie! I bardzo sprytne Wink

Albo to:
"Sama nie miała pojęcia. Chyba dotknął ją szeroko pojęty avonleizm"

I mnóstwo innych perełek, smaczków, mrugnięć do czytelnika... Uwielbiam to.

Dziękuję za dedykację, dziękuję za wielce oczekiwaną kontynuację, proszę o więcej!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marigold
Bratnia dusza
Bratnia dusza


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:49, 07 Lis 2009    Temat postu:

Dziękuję za dedykację, Rillo-ma-Rillo! Smile

Och, już myślałam, że kolejny odcinek nie ujrzy światła dnia! A to by było straszne! Tak się cieszę, że już jest! Rillo, przez Ciebie myślę samymi wykrzyknikami! Wink

Ostatnio stwierdziłam, że oprócz oczywiście fabuły, niesamowitą przyjemność czerpię z dobrze napisanej książki. Płynnie zbudowane zdania, jasność myśli, słowa podszyte humorem... to Marigold lubi Wink I u Ciebie, Rilla, to wszytsko jest. Czyta się niemalże samo Wink

Oświadczyny Karola, ha ha, to było coś, czego się nie spodziewałam! I wyobrażam sobie miny wszytskich, gdy Sloane zaczął te swoje mowy, ha ha!

Rillka, rewelacja, jak zwykle! Och, jak dobrze... że jest kolejny odcinek i te trzy cudowne literki na końcu "CDN" Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wichrowe Wzgórza
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:20, 07 Lis 2009    Temat postu:

Cudowne ! Cudowne i jeszcze raz cudowne ! Jestem ciekawa jak dalej potoczą się losy Julii i Gilberta oraz czy pogodzi się panną Shirley. Czekam na CD Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:19, 11 Lis 2009    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. Jeśli zaś chodzi o ciąg dalszy, to...

Nie nastąpi on szybko ze względów osobistych i samopoczuciowych. Ufam, że mnie zrozumiecie...

Dziękuję raz jeszcze i do zobaczenia, kiedyś tam :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wichrowe Wzgórza
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:42, 11 Lis 2009    Temat postu:

Oczywiście, że rozumiemy wszystko, ale miejmy nadzieję, że kiedyś ten CD się pojawi Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: w podróży
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:15, 11 Lis 2009    Temat postu:

Wielka szkoda, Rillo, bo jestem już uzależniona od LiMu, ale rozumiemy Wink
Mam nadzieję, że wena szybko wróci :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 9:45, 23 Sty 2010    Temat postu:

Cóż, po baaardzo długim czasie, Rilla zdecydowała, że czas najwyższy zakończyć to przymusowe zesłanie w mroki niepamięci Julki, Andrzeja i reszty avonlejskiej społeczności. Obwieszczam więc, iż trwają prace nad kolejnym odcinkiem, który - w zamyśle samej autorki - nie będzie tak wesoły jak poprzednie. Okaże się za to bardziej "uczuciowy" Mr. Green

Chcecie bajki? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Holly
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: w podróży
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:32, 23 Sty 2010    Temat postu:

Ja - TAAAAAAAAK
Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
marigold
Bratnia dusza
Bratnia dusza


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:49, 23 Sty 2010    Temat postu:

Rilla napisał:
Chcecie bajki? Very Happy


Jeszcze pyta! Wink

Rillo, zamieszczaj nowe cudo, jak najszybciej! Jestem uzależniona od LiMu, a już dawno nie czytałam niczego nowego... Ostatnio odświeżyłam sobie cały cykl i powiem Ci szczerze, że za drugim razem robi on jeszcze lepsze wrażenie niż za pierwszym Wink A myślałam, że wspanialsze być nie może Smile
Czekam rozpaczliwie!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiki
Moderator


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:22, 24 Sty 2010    Temat postu:

Chceeemy!!! Mr. Green Dawaj bajkę Rillo, a co za tym idzie czym prędzej następny odcinek LiM-u! Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Nie 20:23, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wichrowe Wzgórza
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:16, 25 Sty 2010    Temat postu:

Bajkę, bajkę ! Mr. Green

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin