Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Moje Bazgrołki
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Holly
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 591
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: w podróży
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:25, 28 Mar 2009    Temat postu:

Boże, wybacz mi, że dopiero teraz, ale właśnie co skończyłam czytać i jestem oczarowana Very Happy

Po pierwsze. Istna perełka. Wszystko poukładane, lekkie i fantastycznie napisane. Gdyby ten odcinek miał być obrusem, nie byłoby na nim żadnej plamki. Ma się wrażenie, że ty nie wymyślasz na siłę losów Grace tylko opisujesz jej życie... Naturalnie i cudownie.

Po drugie. Klimat. Jest fantastyczny. Kiedy czytałam Twój tekst czułam, że siedzę gdzieś z boczku i obserwuję żywą Grace. Stworzyłaś niesamowitą atmosferę.

Po trzecie. Grace. Jest nieziemska! Taka prawdziwa. A te jej wypowiedzi:
Nie przejmuj się ciociu, jeśli ja nie wyjdę za mąż zostanie jeden kawaler więcej. Myślę, że wówczas ich szanse raczej wzrosną, a nie zmaleją.
Ach! Very Happy

Po czwarte. Ciotka. Przezabawne stworzenie! Uwielbiam podobne postaci, które śmieszą swoją głupotą i poczciwością Wink

Po piąte. Zakończenie, które całkowicie mnie zachwyciło. Jakże zgrabnie to ujęłaś! Intrygujące było zwłaszcza ostatnie zdanie.

Po szóste. Zamieszczaj coś prędko! Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiki
Moderator


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 13:51, 29 Mar 2009    Temat postu:

Sylwia prześliczne! Prześliczne jak zwykle. Grace jest wspaniała, jej ciotka także Wink! Holly ma rację te opowiadanie jest istną perełką!

Pierwszy uśmiech, w którym nie było cienia smutku, ironii czy protekcjonalności był kolejnym krokiem. Kolejnym krokiem, ku coraz wyraźniej malującej się przyszłości.

Świetne


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Nie 13:51, 29 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sissi
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Crystal Cottage ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 29 Mar 2009    Temat postu:

Jej, dziewczyny, ale mi.... miło i jednocześnie tak głupio Embarassed Czuję się do reszty zawstydzona... Ani słowa krytyki i tyle pochwał !

Wiki, zdanie, które przytoczyłaś, brzmi mi teraz tak obco, jakby nie było moje- za bardzo mi się podoba Very Happy Aż dziwne, ze miewam przebłyski i to ja je napisałam xD

Holly, ja nie mam Ci czego wybaczać Very Happy Na Ciebie zawsze można liczyć i wiem, że potrafisz mi wytknąć te moje żałosne literówki i inne błędy Wink Twój post sprawił, że po prostu zaniemówiłam... Aż się podnosi samoocena Very Happy

Mam teraz Rekolekcje, więc nie kuście losu- może coś napisze Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwona
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1262
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Peublo de Los Angeles
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:38, 13 Maj 2009    Temat postu: Moje bazgrołki

Bardzo ładne opowiadania Sissi .
Grace to bardzo ciekawa osoba wrażliwa ,ale z pazurkami .Lubie takie bohaterki ,bo nie są cukierkowe .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Iwona dnia Śro 12:40, 13 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sissi
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 648
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Crystal Cottage ;)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:34, 27 Cze 2009    Temat postu:

Na wstępie: WYBACZCIE, że tak długo nie pisałam, ale kiedy już zachciało mi się coś tworzyć- to wolałam się przenieść do świata Hamiltonów Wink

Kompletnie zapomniałam o poczciwej Grace, a później nie mogłam się wpasować do rzeczywistości, w której żyje panna Rogers...

No cóż i teraz nie do końca mogłam znaleźć miejsce w jej melancholijnym świecie, więc wybaczcie jeśli ten odcinek będzie trochę "odstawał" klimatem od poprzednich- ale mam nadzieję, że go nie sknociłam- po prostu życie Grace się zmienia Very Happy

Jeszcze raz przepraszam, że tak długo czekaliście, a poniższy odcinek dedykuję wszystkim, który zechcą go przeczytać Wink


Przeszłość i przyszłość część: III
Miłość pomostem do szczęścia


Tego dnia pastor wygłaszał wyjątkowo nudne kazanie, przechodząc w tym samego siebie. Jego przemowa zdawała się być flegmatyczna i pozbawiona jakiegokolwiek uroku. Grace westchnęła zniecierpliwiona i spojrzała na matkę z ukosa. Jakim cudem ona może go słuchać z takim skupieniem?! Przecież swoim monologiem, pastor, który gościł tu dzisiaj w zastępstwie, wyprowadziłby z równowagi nawet świętego.

Zniecierpliwiona rozejrzała się po kościele. Najpierw jej spojrzenie padło na czarowny widok roztaczający się za oknem. Staw Barrych wyglądał cudownie. Błękit nieba zdawał się odbijać w wodnej toni i mienił się w blasku słońca srebrzysto złotymi refleksami. Tafla jeziora, smagana łagodnymi podmuchami wiatru przyciągała uwagę bardziej, niż cokolwiek innego.

Zachwycona dziewczyna westchnęła w duchu z podziwu i z trudem oderwała wzrok od wspaniałego widoku, by znów rozejrzeć się po zebranych.

Jej wzrok zaledwie zdążył prześlizgnąć się po postaci pastora, a znów napotkał na swej drodze szafirową, roziskrzoną, niekończącą się toń, wprawiającą ją w jeszcze większy zachwyt niż uprzednio.

Na twarzy kobiety bezwiednie pojawił się uśmiech, który posłała w tamtą stronę, a ją samą przeszył rozkoszny dreszcz.

W tym samym momencie dokonała jednak szokującego odkrycia. Przecież od kilku dobrych sekund wpatruje się w oczy jakiegoś mężczyzny, a nie tafli jeziora!

Od kilku sekund? A może od tygodni…stuleci...tysiącleci…
To nie miało znaczenia. Po prostu m u s i a ł a, a i owy mężczyzna wydawał się co najmniej w równym stopniu nią zainteresowany.

Może nawet bardziej…

Zamiast zamknąć się znów w swoim świecie, jak to zwykła czynić, Grace uśmiechnęła się do niego ponownie. Nie, wcale nie chciała tego robić- ale to było silniejsze od niej samej.

Na jej twarzy wykwitł czerwony rumieniec, a serce zatrzepotało niczym uwięziony motyl, gdy nieznajomy odwzajemnił jej uśmiech i lekko kiwnął głową. Zupełnie tak, jakby pozdrowił swą dobrą przyjaciółką.

Jeszcze kilka tygodni temu dziewczyna uznałaby to za zuchwalstwo, ale nie teraz. W tej chwili wydawało jej się, że nie może jej spotkać już nic piękniejszego. Tak bardzo by chciała, aby ta niema rozmowa trwała już na zawsze!

Jednak pastor Spencer na to nie pozwolił.

Jak zwykle kaznodzieja popisał się swoją niebywałą niezdarnością i potknął się o własne nogi. Tym samym powodując, że aby nie wzbudzić niczyich podejrzeń, zarówno Grace, jak i jej nowy przyjaciel musieli zwrócić swoją uwagę właśnie na niego.

Twarz kobiety wyrażała niezadowolenie, gdyż jej oczy nie zdążyły się jeszcze nasycić widokiem bezimiennego mężczyzny, lecz serce przepełnione dziwną radością nie pozwalało by czuła niechęć nawet do nielubianego pastora.

Minęło tyle czasu od kiedy ostatnio była tak szczęśliwa!

Miała ochotę uściskać cały świat, wykrzyczeć co czuje, jednak jakimś cudem udało jej się usiedzieć na miejscu.

Tak bardzo pragnęła jeszcze raz spojrzeć w tamtą stronę, znów pochwycić jego spojrzenie.

Nie! Nie zrobi tego!

A jednak zrobiła…

Mężczyzna siedział wyprostowany, wyglądając niczym grecki bóg. Skupiony wpatrywał się przed siebie.

Tak bardzo chciałaby wiedzieć czy myślał o kazaniu, czy może o niej… Jednak nie zaprzątała sobie dłużej głowy takimi myślami. Jedyne do czego była teraz zdolna, to chłonięcie widoku tego niezwykłego gościa.

Grece po raz pierwszy podziwiała urodę jakiegoś mężczyzny lecz kiedy to robiła, robiła to całą sobą.

Cóż takiego było w tym nieznajomym, aby na jego widok poznawała tyle nieznanych jej wcześniej uczuć?

Nie wiedziała. Jednak chciała zgłębić tę tajemnicę.

Zachwycało ją w nim wszystko. Zarówno czarne, falujące włosy, jak i smukła, a zarazem bardzo męska sylwetka. Delikatne, stanowcze rysy twarzy, prosty nos. Ładnie wykrojone usta, które tylko raz i tylko do niej, rozchyliły się w cudownym, nieco smutnym uśmiechu. A przede wszystkim szafirowe oczy, którymi dopiero co się zachwycała.

Jeśli jakiś mężczyzna zasługiwał na miano przystojnego, z pewnością był nim owy nieznajomy.

Tak bardzo chciała go poznać, dowiedzieć się kim jest, odkryć co o niej myśli, dlaczego jego oczy są tak smutne, a tak piękne zarazem…

Jednak nie było jej to dane.

Nabożeństwo się skończyło. Jej zdaniem o wiele szybciej niż powinno. W kościele zapanował harmider. Okropny harmider, który zdawał się rozrywać na strzępy jej dopiero co powstały sen, o księciu, który ją stąd zabierze.

Jeszcze jedno, ostatnie spojrzenie w jego kierunku.

Trzepot serca gdy ich oczy znów się spotkały i…

Porwanie przez matkę, ciotkę Irenę i jej córki, w przeciwnym kierunku, oraz stracenie go z oczu… być może już na zawsze…

*************************************************************
EDIT
**************************************************************


Hmm, wczoraj późnym wieczorem naskrobałam kolejną część opowiadania o Grace xD Macie je tak dosyć jak ja ? Cóż, mnie zaczyna nieco wkurzać, ale może jej życie w końcu się odmieni Very Happy


Przeszłość i przyszłość: część IV
Iskierka nadziei

Te kilka dni, których upłynęło od niedzieli, minęło niczym we śnie. Do głosu, w głowie panny Rogers dochodziły w między czasie dwa oblicza jej natury.
Niemal przez cały tydzień myślała o bezimiennym mężczyźnie i dawała się ponosić uczuciom, które porwały ją po raz pierwszy w całym życiu. To znów, swych praw, dochodził kryjący się wciąż w jej duszy rozsądek, oraz wyrobione przekonanie o tym, że mężczyźni są istotami niegodnymi poświęcania im uwagi.

W kolejny niedzielny poranek- dokładnie tydzień po pamiętnym spotkaniu i rozmowie, w trakcie której żadne z nich, nie użyło słów, Grace zerwała się o świcie. Właśnie tę część dnia lubiła najbardziej. Wschód słońca przywodził jej na myśl szczęśliwe lata dzieciństwa. Czasy, kiedy nie znała jeszcze goryczy związanej z ziemską egzystencją. Poranek, nieśmiało otulające ziemię promienie słońca, ogrzewające ją, po długiej, zimnej i pełnej goryczy nocy, dawały jej nadzieję, na lepsze jutro.

Fakt faktem, zwykle ta nadzieja okazywała się dla niej złudna. Lecz czy kiedykolwiek na świecie istniał człowiek, albo też istnieć będzie, który w swoim życiu nie ośmielił się nigdy marzyć, czy też śnić o lepszym jutrze, mimo tego, iż wciąż rzucano mu pod nogi kłody?

Grace znała odpowiedzieć, wiedziała też, że to ona sama zepsuła swe życie. O niebiosa! Czy musiało minąć siedem długach lat, aby w końcu zdołała to pojąć?!

Wiedziona dziwnym uczuciem, o brzasku usiadła nad brzegiem stawu Barrych. Jeszcze chwilka, jeszcze tylko troszeczkę, a na ziemię padnie odpowiednia ilość słonecznych promieni. Znów zobaczy tą roziskrzoną taflę, która tak bardzo przypominała smutne oczy, czarnowłosego mężczyzny.

W niemym zachwycie obserwowała, wodną toń. Najpierw ciemną, niemal czarną. Stopniowo coraz bardziej krwawoczerwoną, różowawą, fioletową, aż w końcu szafirową. Dokładnie taką, na jaką czekała.

-Jak jego oczy- wyszeptała rozmarzona, obejmując swe kolana, szczupłymi rękoma.

Nie widziała go od niedzieli- dokładnie od tygodnia. A przecież tak bardzo pragnęła go ujrzeć.
Czy wyjechał? Prawdopodobnie tak. Przecież tyle dni chodziła po wiosce w nadziei, że w końcu gdzieś go spotka. Ale nic z tego. Los znów okrutnie sobie z niej zakpił!

Tyle lat nienawidziła mężczyzn, a gdy już oddała komuś swe serce- osobnik ten zniknął równie szybko, jak się pojawił. Nie dając jej tym samym szansy nawet na to, by w pełni zakosztowała słodkiego uczucia. By mogła choć po części pojąć , czym jest tak zwana „miłość”.

„Grace, wierz mi, takie jak ty nie przeżywają miłostek, ale gdy już się zakochają, to na całe życie. Jestem pewna, że niebawem stracisz dla kogoś głowę, a wówczas nie będę miała już o co się martwić.”

Miała zapamiętać te sowa, wypowiedziane przez jej ciotkę i zrobiła to. Ale cóż z tego!? Przecież właśnie o to chodzi, iż od tygodnia jedyne co robi, to zamartwia się! Chociaż, ciotka miała rację, przynajmniej ona może wciąż spać spokojnie. Ale gdyby wiedziała!
Oczy młodej kobiety zapałały ogniem mściwej satysfakcji. Gdyby wiedziała!- powtórzyła w myślach. Ale nie… Jak na razie nikt poza nią samą nie musi się martwić, bo ona, Grace Rogers, już do końca życia nie zdradzi swej tajemnicy!

Ale czy miłość jest właśnie tym? Cierpieniem? Ciągłym strachem i niepewnością, wyczekiwaniem dnia jutrzejszego?

Czy to jest cena, którą musi płacić, za tych kilka wspomnień, od których zaczyna jej się robić cieplej na sercu?

Bryłka lodu, która do tej pory tam spoczywała, bezpowrotnie się rozpuściła, jednak tym samym, zniknęła tarcza, która chroniła ją przez cały ten czas. Coś czym niegdyś z pewnością nawet by się nie przejęła, sprawiało jej teraz okropny ból…

Czas upływał szybko, a ona kompletnie zatonęła we wzburzonym oceanie swych myśli. Jej oczy zaszły mgłą, oddech dziwnie zwolnił. Zdawałoby się, że kompletnie zatonęła we wspomnieniach. Bo przecież jedyne co jej zostało, to wspomnienia.

Umrzeć za życia! Tak, właśnie to czuła. Siedem lat temu umarła i zdawałoby się, że już nauczyła się w ten sposób funkcjonować. Istniało jej ciało, ale nie dusza… Przez długie zimowe noce, czy upalne letnie dni, po prostu egzystowała, jednak nie można było tego nazwać życiem.

I po co się przebudziła? Czemu na jej drodze stanął owy nieznajomy?! Dlaczego przebudził ją z tego długiego snu?

Bardzo chciała wiedzieć, jednak nikt z nas nie ma takiej siły, by przed czasem odkryć, co przygotowało dla nas przeznaczenie.

Grace przymknęła oczy, jej długie rzęsy rzuciły cień, na bladą, zmęczoną twarzyczkę.

Westchnęła raz jeszcze i wstała. Musiała wrócić do domu, aby nikt nie nabrał podejrzeć. Po raz kolejny zostanie zmuszona, by przywdziać maskę uroczej, pełnej życia kobiety…

Mimo całego smutku, na dnie jej duszy wciąż tliła się maleńka iskierka nadziei.

Być może jednak nie wszystko stracone- może już za kilka godzin spotka swego księcia w kościele?

Ta myśl była zbyt piękna, zaś rozczarowanie byłoby prawdopodobnie aż nazbyt wielkie. Dlatego Grace zacisnęła pięści i wyrzuciła tą wizje ze swojej głowy.

Zniesie wszystko… Przecież musi…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sissi dnia Sob 16:37, 27 Cze 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patt
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 20 Lut 2009
Posty: 604
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:25, 27 Cze 2009    Temat postu:

Ach jak ja uwielbiam opowieści o nieszczęśliwej miłości ! Tak bardzo bym chciała, żeby Grace odnalazła swego księcia! To by było wspaniałe! Dobrze już nie będę tak ochać i achać, bo zrobię się niewiarygodna, ale droga Sissi czekam z niecierpliwością na rozwiązanie tej romantycznej historii. Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:29, 27 Cze 2009    Temat postu:

Och, kochana Sissi, stworzyłaś prawdziwą perełkę. Kocham takie historie, a Grace już od pierwszego zdania chwyciła mnie za serce! Wink
Cudo :*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin