Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Opowiadanie s.f na j. polski :)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
newdiabolo
Stały Bywalec
Stały Bywalec


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:30, 01 Mar 2012    Temat postu: Opowiadanie s.f na j. polski :)

Tutaj wrzucam jeszcze nieskończone opowiadanie ( w najbliższy weekend skończę, bo nam przełożyła na poniedziałek Smile )
Z chęcią przyjmę wytykane mi błędy Very Happy Zawsze lepiej na forum, niż w dzienniku Very HappyVery Happy
Troszkę się wstydzę, ale cóż Embarassed
EDIT: TYTUŁ

MIEJSCE OLIMPIJSKICH BOGÓW
Pewnego razu pojechaliśmy na wycieczkę. Wróć. Pewnego razu pojechaliśmy na niesamowitą wycieczkę. Nie zapomnę tego do końca życia, nawet wtedy, gdy wyląduję w Hadesie, a jak się modlę będę krążyć tam po Łąkach Asfodelowych.
Ale spokojnie, już opowiadam. Zacznijmy od tego, że postanowiliśmy razem z naszym wychowawcą pojechać do Grecji, na górę Olimp. Mieliśmy tam na nią wejść, zwiedzić Ateny, Olimpię itd. W sumie, to nawet mnie ta mitologia grecka interesuje, więc postanowiłam wpłacić pieniądze i wyruszyć autokarem ze znajomymi. O godzinie 4 rano, wiem, że bardzo wcześnie , wyjechaliśmy spod parkingu. Podróż była długa i męcząca. W trakcie jazdy słuchaliśmy historie i opowiadania o Grecji i jej dawnych mieszkańcach. Pani od polskiego pytała nas co to jest mit, mitologia i wszystkie mity jakie znamy. Lepiej nie mówić, uwierzcie.
Po kilkunastu godzinach dosłownych męczarni zatrzymaliśmy się przed naszym hotelem, na którym brzmiał napis : „Mejse Olipjskh Bow”. Oczywiście tak się nie nazywał, kilka liter było oberwanych, a z mojego punktu widzenia powinno to wyglądać mniej więcej tak : „Miejsce Olimpijskich Bogów”.
Wysiedliśmy z autokaru, wzięliśmy swoje rzeczy i udaliśmy się w kilkuosobowych grupach do swoich pokojów. Nasz pan zadecydował kto z kim będzie. Ja byłam z Kasią, Kamilą i Basią. W sumie fajny zespół z nas był. Wszyscy poszliśmy razem na miasto. Pani od polskiego poinformowała nas, żebyśmy się dobrze rozglądali bo do dostaniemy zadania i będziemy się w pokojowych grupach poruszać.
Szliśmy wszyscy na pieszo. Niestety nie jestem w stanie do końca opisać jak wyglądał nasz pokój gdyż dosłownie weszliśmy zostawić rzeczy i od razu ruszyliśmy w drogę. Zeszliśmy ze zbocza stromą ścieżką w dół. Zanim wyszłam zdążyłam złapać moje słuchawki, włączyłam telefon i zaczęłam słuchać piosenki Grubsona pt. „Na szczycie”. Ale nie o muzyce miałam tu pisać.
Droga była kamienista, stroma, później osiągnęła prawie linię prostą, poziomą. Grecja jest krajem górzystym, więc w sumie to nigdy nie będzie do końca taka płaska. Nasz hotel znajdował się kilometr przed znakiem : „Olimpia”. Tak więc gdy do takiego dotarliśmy, moja grupa ze mną na czele zauważyła coś dziwnego obok tego znaku. Był to … Człowiek , ale z czymś charakterystycznym, co należy tylko do jednego z bogów. On miał kaduceusz. Jest to przedmiot należący do Hermesa, który jest posłańcem boskim. Kaduceusz jest to laska, a po obu jej stronach są węże. Mają one oznaczać neutralność, ponieważ Hermes w wypadku wojny może przenosić swojej rodzinie informacje będąc neutralny, nie bierze on w niej żadnego udziału.
Szybko spytałam mój zespół czy go widział i czy rozpoznał. Wszyscy go zauważyli, i potwierdzili że to właśnie Hermes. Szybko zapytaliśmy inne zespoły, które stwierdziły że zwariowaliśmy, zważając że był niezły upał.
Powiedzieliśmy, że mają rację, ale kolejny wypadek wykluczył nasze powątpiewania. Coś było nie tak.
Gdy weszliśmy do centrum miasta, na pierwszy rzut oka było bardzo dużo sklepów z pamiątkami. Jeden się ewidentnie wyróżniał. Sprzedawał on jako pamiątki rzeźby i zabawki zrobione na podstawie wyglądu bogów. A obok niego stał … Znowu Hermes. Po raz kolejny wszyscy potwierdzili to, że jesteśmy dziwakami, a my jednak upieraliśmy się przy swoim. Podeszłyśmy do niego i usłyszeliśmy:
- Psst
Wszystkie zrobiłyśmy zdziwione miny, gdyż przemówił do nas sam bóg.
- Nie bójcie się, to nie jest do końca moja postać, gdybyście ją zobaczyli to byście zginęli. Potrzebujemy waszej pomocy.
Nasze miny dalej wyglądały dosyć dziwnie, zwłaszcza, że wszyscy pozostali widzieli tylko nas stojących przed zwykłym słupem. No i nasz wyraz twarzy.
- Olimp was potrzebuje. Bogowie Was potrzebują. Chyba nie bez powodu wasz pan wybrał akurat was, nie ? Ach… Ostatni raz mieszam się do życia ludzi… Oni nic nie rozumieją…
- Zaraz. Że co ? Jak to – „Olimp was potrzebuje” ? Nie rozumiem. Przecież macie herosów, no i … samych bogów. Do czego wam więc zwykli śmiertelnicy ? No i … to wy istniejecie ?! – spytałam.
- Nie no, trzymajcie mnie. Tak ! Istniejemy i radzę ci dobrze : uważaj na słowa, bo Zeus nie jest dziś w humorze tak samo jak i Hades. – przemówił.
Staliśmy ogłupieni bojąc się wypowiedź jakiekolwiek słowo. I każdy z nas spoglądał albo na niebo, nad którym nagle pojawiły się ciemne chmury i na ziemię, na której nagle wszystkie rośliny i trawy zwiędły i przybrały czarny kolor.
- Okeeej. To dziwne. – powiedziała Kamila.
- Dobrze, niech wam będzie. Dziś w nocy wykradnijcie się z hotelu. Spotykamy się w siedzibie bogów nad ranem o 6:00. – powiedział Hermes
- Ale… Oni zauważą nasze zniknięcie – powiedziała Basia.
- Ach, Basia. Słuchaj – jeśli bogowie czegoś od nas chcą i musimy iść niepostrzeżenie równie dobrze możemy zniknąć i na kilka lat, a każdy kto nas zna, może np. stwierdzić, że my nigdy nie istnieliśmy – powiedziałam.
- Dokładnie. – pochwalił mnie sam posłaniec boski. – A teraz idźcie i poznajcie Grecję, przygotujcie się na podróż – zaczął znikać.
- Ale zaczekaj ! Przecież do góry Olimp jest spory kawał drogi ! – krzyknęłam.
- Bogowie WAS potrzebują. Olimp WAS potrzebuje … - Hermes zniknął.
Nagle podeszła do nas klasa i zaczęła się również patrzeć na słup, była zainteresowana czemu się tak na niego gapimy. Zaczęli się dobrze przyglądać i przepychać.
- Tam nic nie ma ! – krzyczeli. – Zwariowaliście … - po czym wszyscy odeszli.
Staliśmy tam dalej. Podszedł do nas nasz pan.
- Wszystko w porządku ? – spytał.
- Tak, dziękujemy – odpowiedziała pospiesznie Kasia.
Wszystkie zgodnie wstałyśmy i brałyśmy dalszy udział w zwiedzaniu Grecji. W mieście Olimp były posągi bogów. Pod wzgórzem Kronosa odwiedziliśmy Święty Gaj Altisa, w którym znajduje się Świątynia Zeusa, Świątynia Hery oraz Świątynia Rei - matki Bogów. Zobaczyliśmy także pracownię Fidiasza, Stadion Olimpijski, Tolos, Bouleterion - sala obrad oraz miejsce, z którego do dnia dzisiejszego pobierany jest Święty Ogień płonący nad każdymi igrzyskami.
Wieczorem wróciliśmy do naszego hotelu. Dopiero teraz zauważyliśmy, że tam, gdzie powinny być gwiazdki było zaledwie odbicie 2. Najprawdopodobniej zniknęły tak samo jak i litery.
Weszłyśmy do naszego pokoju. Był on bardzo mały. Miałyśmy jedną szafę, cztery łóżka, mały stolik nocny i nic więcej prócz łazienki. Znajdował się on na 1 piętrze.
- Idę wziąć kąpiel – powiedziałam.
- Ja po tobie ! – krzyknęła Kasia.
- Ja później – stwierdziła Kamila
Ostatnia została Basia, która nie była usatysfakcjonowana ustalonym porządkiem.
Weszłam do łazienki i wzięłam ciepłą kąpiel żeby ochłonąć. Następnie gdy wyszłam weszły kolejno dziewczyny, a ja zaczęłam się pakować na drogę na noc. Zauważyłyśmy, że mamy bardzo mało jedzenia, więc spytałyśmy naszego pana czy możemy iść do sklepu. Zgodził się. Szybko wybrałyśmy słodycze, bułki i dużą 5l wodę. Następnie wróciłyśmy do hotelu, a gdy nasz pan zauważył tak duże zapasy nie powiedział nic. Nawet nie był zdziwiony !
- To chyba bogowie , prawda ? – zauważyła to Kamila.
- Chyba tak. – odpowiedziałam.
Nie wiem po co, ale wzięłam mój notatnik harcerski. Pomyślałam, że się może przydać.
W pokoju zauważyłyśmy 4 plecaki z pełnym wyżywieniem i wodą.
- Po co kupowałyśmy jedzenie, skoro bogowie o nas już zadbali ? – uśmiechnęła się Kasia.
- Nie wiem, ale to chyba poważna sprawa, że dają nam tyle rzeczy – powiedziała Basia.
O 24:00 zarzuciłyśmy plecaki na plecy i wyszłyśmy przez okno.
- Idziemy – powiedziałam i wzięłam w rękę mapę Grecji, którą kupiłam w Olimpii – To nasza przygoda życia, prawda ?
- Pewnie. Ciekawe, czy nas nie chcą po prostu utuczyć i zjeść, bo bogowie nas potrzebują, żeby się najeść – powiedziała ze śmiechem Kasia.
- Wariatka – rzuciła Kamila z uśmiechem.
- No co ? A skąd wiesz, że to nie jest to ? – powiedziała z dziwną miną Kasia.
- Kasiu , czy po to dawali by nam jedzenie, wysyłali posłańca po nas, żeby się najeść ? A nie mogli po prostu nas uprowadzić ? A nawet jeśli, to mięso nie jest jedzeniem bogów. – wyjaśniłam.
- A skąd wiesz ? – Kasia przekonała już Kamilę.
- Bo bogowie piją nektar i jedzą ambrozję, to jedyne pożywienie bogów. – szybko stwierdziłam.
I tym ich zagięłam. Szybko przypomniała im się lekcja polskiego i historii.
- Kurde, faktycznie – powiedziała Kasia.
- Ha ha ! – uśmiechnęłam się. – Idziemy ! Tędy ! – wskazałam drogę główną na przystanek autobusowy.
Gdy tam dotarłyśmy zajrzałyśmy na rozkład jazdy. I nagle pojawiła się godzina „24:15 – Góra Olimp”. I o dziwo czytałyśmy po grecku ! Dosłownie sekundę później pojawił się bardzo dziwny autokar.
Wsiadłyśmy do niego, a kierowca się do nas uśmiechnął. Niestety nam było dosyć ciężko odwzajemnić ten uśmiech, gdyż ten człowiek był satyrem. Jest to stworzenie, które od pasa w dół jest owłosione, ma ogon i kopyta, a od pasa w górę jest normalnym człowiekiem.
- To… Bogowie was wzywają ? – spytał.
- Taaak… - odpowiedziałyśmy.
- Ciekawe co tym razem … Ostatniego człowieka wezwanego na górę Olimp wysłali, żeby go Cerber zjadł… O kurczę, nie mówcie im o tym ! Nikt tego nie może wiedzieć ! – Satyr niczego więcej ze strachu nie powiedział.
- Ha ! – szepnęła Kasia – A więc miałam rację !
- Cicho – uśmiechnęłam się.
Większość drogi przespałyśmy, ale zawsze jedna z nas czuwała w razie niebezpieczeństwa gdyż ustaliłyśmy warty. Pierwszą Kamila wzięła na swoje barki, ja drugą, trzecią Basia i Kasia ostatnią.
Gdy kierowca kazał nam wychodzić Kasia nas obudziła. Byłyśmy bardzo rozkojarzone ale szybkim krokiem ruszyłyśmy w stronę wyjścia.
- Powodzenia ! – krzyknął za nami kierowca po czym zamknął drzwi i zniknął. Nie, to nie była pomyłka, on nie pojechał, on zniknął. Musicie dokładnie czytać to, co jest tu napisane, błędu nie ma, tak po prostu było.
Staliśmy przed samą górą Olimp. Była ona wielka i masywna. I przeraził nas jeden ważny fakt, bo…
- Nie widać szczytu – powiedziałam.
- To zajmie nam kilka lat ! – krzyknęła Basia.
- Oj tam, oj tam – powiedziała Kasia.
- Musimy dać radę… – powiedziała Kamila – To … Kto mnie niesie ? – uśmiechnęła się.
- Lwy – powiedziała spokojnie Kasia.
- Jakie lwy ? – powiedziała niezadowolona ze swojego żartu Kamila.
- No, te lwy ! – krzyknęła Kasia.
Przed górą na łąkach faktycznie widziałyśmy lwy, ale… to nie były do końca takie lwy. One miały skrzydła i trochę bardziej jak gryf. Jest to o ile dobrze pamiętam mityczna postać skrzydlatego lwa, z głową i szponami orła.
- To kto je do tego przekonuje ? – spytała Basia. – Nie ja !
- Nie ja ! – krzyknęłam
- Nie ja – powiedziała Kasia – Po prostu mi się nie chce.
- Czyli ja ? – powiedziała z przerażeniem Kamila.
- Tak, ty ! Idź – powiedziałyśmy chórem.
Kamila głośno przełknęła ślinę.
- No… to idę ….
- Okeeej – powiedziałyśmy.
- Już idę – Kamila poruszała się milimetrowymi krokami.
- No to idź ! – krzyknęłyśmy.
Kamila szybciej ku nim ruszyła.
- Hej lewki … Jak tam u was ? Bo ja się bardzo boję… Nic mi nie zrobicie ? Prawda ? – Kamila gadała z lwami.
Nagle w Kaśki głowie ( wiem o tym, bo później nam to powiedziała ) pojawiła się mowa lwa, czyli tego gryfa.
- Czekaj ! – krzyknęła do Kamili.
- Co ?! – krzyknęła rozwścieczona Kamila, która już prawie zdołała przekonać ‘lwy - gryfy’ – czyt. ‘siebie’, że jej nie zjedzą.
- Rozumiem ich mowę ! – powiedziała – Au ! To boli !
- Co mówią ? – spytałam.
- Że przysyłają ich bogowie, mamy na nich wsiąść, zabiorą nas na szczyt góry, to znaczy tam, czego nie widzimy, czyli ich siedziby. Mamy się nie bać – powiedziała.
Kamila dalej stała w miejscu uważnie obserwując lwy i słuchając zapewnień Kasi.
- No… to skoro możemy wsiadać, to niech ktoś poprowadzi … - powiedziała.
- Ok, skoro się zgłosiłaś.. – uśmiechnęła się Basia.
Kamili opadły ręce. Ruszyła w stronę gryfów. Gdy podeszła do nich na kilka kroków, jeden delikatnie zaczął warczeć, po czym szybko dało się zauważyć, że ich przewodnik go natychmiast skarcił. Kamila podeszła do jednego z nich i dotknęła go. Gryf nic nie zrobił.
- To teraz go dosiądź ! – krzyknęłyśmy.
- O, nie ! Chodźcie tu !
- Dooobra …
Wszystkie ruszyłyśmy w stronę gryfów. Kasia przekonana jego mową natychmiast pobiegła i dosiadła wybranego sobie już wcześniej.
Gdy Basia chciała usiąść na przewodniku, ten zawarczał.
- A ! – Basia zaczęła krzyczeć.
- Ten lew jest dla przewodnika. Wsiadaj, Julia – powiedziała z uśmiechem Kasia.
Ostrożnie do niego podeszłam i na nim usiadłam.
- Uwaga ! – powiedziała Kasia – lecimy !
I ruszyłyśmy. To było straszne, ale i piękne. Lecieliśmy bardzo wysoko, Basia się bała razem z Kamilą że spadną, lub gorzej – będą miały katastrofę lotniczą.
Czasem, gdy chmury były nisko, można było wystawić rękę i ich dotknąć. Wtedy się rozpadały, bo chmury są stworzone z wody i powietrza.
Nasza podróż trwała zaledwie godzinkę. A gdy wylądowałyśmy, Kasia spytała Gryfy ile leciałyśmy kilometrów na godzinę. Odpowiedziały :
- Tylko 100.
- Tylko ?
- No, tak .
- Okeeej – powiedziała.
Następnie nam wszystko opowiedziała, a gdy trafiliśmy na ‘wcale nie stromy szczyt’ przypomniała mi się piosenka : „ Na szczycie”. Z góry był piękny widok. Obstawiałyśmy, że widzimy stąd około kilkanaście kilometrów, jak nie kilkadziesiąt. Dopiero na szczycie można było sobie naprawdę zdać sprawę, że Grecja jest faktycznie krajem górzystym. Było tam wiele zielonych drzew, gajów i tylko malutkie, gdzieniegdzie położone domki – siedziby śmiertelników.
Zgodnie ruszyłyśmy w stronę pałacu. Był on ogromny, srebrno-złoty. Po bokach były wielkie, kilkumetrowe rzeźby bogów, na przodzie były trzy najważniejsze : Zeusa, Posejdona i Hadesa.
- Jak śmiertelnicy mogą nie widzieć tak wielkiego pałacu ? – spytała Kasia.
- I to wszystko po to, żeby uszczęśliwić bogów – powiedziała Kamila, a wtedy niebo spochmurniało – Dobra, dobra. Sorry…
- Nie widzą bo tak działa Mgła, np. jeśli jakiś heros toczy walkę z potworem i ma w ręku miecz, to śmiertelnicy widzą powiedzmy pistolet, a jako potwora jakiegoś złego człowieka – wyjaśniłam
- Aaaaa – westchnęła Kasia.
Weszłyśmy do wielkiego pałacu. W środku było podobnie jak na zewnątrz – złoto, srebrnie, rzeźbnie ( wiem, nie ma takiego słowa ) i majestatycznie ( o, a tu już takie jest ). Podłoga była ułożona z marmuru, była biało-czarna.
Wokół nas plątały się nimfy, satyrowie i te wszystkie inne postacie. Z boku była wielka tablica z napisem : „Witajcie ! Prosimy nie patrzeć w oczy tej rzeźby, inaczej zostaniecie na zawsze w naszej sali z najprzeróżniejszymi rzeźbami. Dziękujemy za uwagę”.
- Co tam takiego jest ? – spytała Kamila.
- Coś znacznie gorszego od gryfów, to rzeźba Meduzy. Jej oczy zamieniają każdego w kamień. Nie patrzcie się na nią, choćby nie wiem co – powiedziałam.
Ruszyłyśmy dalej, a przechodząc obok sławnego posągu robiącego rzeźby odwróciłyśmy głowy. Przed nami była kolejna tabliczka : „Haha, daliście się nabrać, możecie patrzeć. Dziękujemy za uwagę i kolejne posągi” a pod nim mały napis : „Olimp zastrzega sobie małe przekręty związane z zyskami materialnymi”.
- Ciekawie…. – powiedziała Kasia, po czym się odwróciła. Szybko ją złapałam i odwróciłam jej głowę za nim zdążyła jej spojrzeć w oczy.
- A to skutki nie czytania małym druczkiem ! – pokazałam go Kasi.
- Ojej, dzięki – powiedziała Kasia.
- Spoko – uśmiechnęłam się.
Dalej były wielkie drzwi, a po bokach stali strażnicy.
- My do… no…. Ten…. Do bogów…. – powiedziała Basia.
Drzwi się otworzyły, a naszym oczom ukazały się … ogromne trony ustawione na kształt odwróconej do góry nogami podkowy. Tron pośrodku był największy, następnie były dwa po obu jego stronach, reszta była już tej samej wielkości.
Pośrodku siedział człowiek z bluzką z napisem : „Niebo – nie, nie to Very Happy” w niebieskim kolorze. Po jego prawej stronie siedział drugi mężczyzna w bluzkę z morzem i oceanem z napisem : „Morze, Ocean – I love <3”,i hawajskie spodnie, a po jego lewej siedział człowiek z bluzką z napisem : „Zapraszamy do Hadesu. Najbardziej przepełniona : Równina Kar”. Łatwo się domyślić, że człowiek z bluzką z niebem to Zeus, z morzem Posejdon, a z Hadesem – Hades.
- Dzień …. Dobry ? – powiedziałam.
- Ci śmiertelnicy nie mają za grosz szacunku. Uklęknijcie przed Panem. – powiedział Zeus
Zgodnie uklękliśmy.
- Dostaliśmy się tu do was z waszego rozkazu…. – zaczęłam.
- Wiem. Wstańcie. – powiedział doniosłym głosem – Przejdźmy do rzeczy. Ja nie mam siły mówić, niech mówią o tym moi bracia.
Posejdon i Hades wstali.
- Tak więc, Kosmici z planety Kornitolia chcą nas obalić. Mają coś, czego nie mamy my. Mają przewagę i znacznie lepiej są przygotowani do wojny , bo… Kronos się budzi. To on ich przekonał do wojny. Razem z nimi są : Tyfon , cyklopi i większość Tytanów. Bogowie jak powinniście wiedzieć, są dziećmi Tytanów, i mamy z nimi małe szanse. Musicie uratować świat. Nawet herosi nie są w stanie nam pomóc –powiedział Posejdon.
- Więc, co my mamy zrobić ? – spytała Kasia.
- Musicie porozmawiać z Kosmitami, jak widzicie, nie mamy naszych atrybutów. Nasze szanse są wtedy jeszcze mniejsze. Musicie stać się herosami. Waszym zadaniem jest przekonać Kosmitów do zaprzestania wojny, a gdy to zrobicie, musicie razem z nimi wyruszyć do Podziemia, do Tartaru - najgłębszej jego części. Macie wykraść tytanom nasze atrybuty. Tylko wy jesteście w stanie tego dokonać. – powiedział Hades.
- Brzmi dość ryzykownie … - powiedziała Kamila.
- Bo jest ryzykowne. Możecie zginąć. Ale i tak mieliście dużo szczęścia, nawet nie wiecie jak ciężko było utrzymać potwory z dala od was jak do nas szliście. – stwierdził Zeus – dostaniecie od nas broń, żebyście mogli walczyć z potworami.
- A nic sobie nią nie zrobimy ? – spytała Basia.
- Basia, ta broń jest wykonana ze spiżu, który robi szkody tylko potworom, bogom i tytanom… - wyjaśniłam.
- Pięknie, idealnie wybraliśmy, że Ty dostaniesz siłę i opiekę Ateny. Nie pomyliliśmy się – powiedział Zeus.
Atena się do mnie uśmiechnęła. Była naprawdę ładna i bardzo mądra.
- Podejdź, dziecko –odparła z uśmiechem.
Powiedziała to tak miękko, delikatnie i tak… matczynie, że nawet nie zauważyłam jak moje nogi same zaczęły robić kroki.
- Wybraliśmy, że to ty dostaniesz moje błogosławieństwo. Przekazuję ci moją wiedzę, opiekę i broń – spiżowy długi sztylet i czapkę niewidkę. – dalej się uśmiechała.
Uklękłam przed nią.
- Wstań, dziecko.
- To zaszczyt wam służyć – powiedziałam.
Atena wypowiedziała kilka słów po starogrecku – błogosławieństwo i wiedza. Podała mi sztylet i bejsbolówkę – czapkę niewidkę.
- Pilnuj tego i kieruj zwycięstwem bogów.
- Obiecuję .
- Stań przede mną.
Wykonałam jej polecenie. Nadszedł czas na kolejną osobę.
- Kasiu, twoim opiekunem będę ja. – Zeus powiedział to doniośle. – jesteś szybka, zwinna i potrzebna jest ci pomoc Ateny. Ode mnie dostaniesz spiżowy miecz i tarczę, które są zaklęte w zawsze będącym w twojej kieszeni dwóch kulach. No i moje błogosławieństwo.
- Dziękuję – Kasia powtórzyła razem z Zeusem całą procedurę tak, jak i ja.
- Nadszedł czas, na Kamilę. Ty, Kamilo dostaniesz błogosławieństwo Posejdona.– Zeus przemówił.
Kamila tez przeszła procedurę i dostała w prezencie lekki, poręczny miecz z błogosławieństwem. Jej broń przybierała swój kształt z długopisu, który zawsze będzie w jej kieszeni.
- Basiu, z tobą był największy problem. Nie wiedzieliśmy kto może być twoim opiekunem. Wyszło na to, że powinnaś sobie poradzić z błogosławieństwem Artemidy.
Basia wypełniła procedurę zgodnie, otrzymała łuk i niekończące się strzały z błogosławieństwem.
- Wybraliśmy herosów ! – Zeus krzyknął na całą salę.- A teraz idźcie ! Gdy wyjdziecie idźcie do specjalnej świątyni, tam będziecie w stanie porozmawiać z Kosmitami. A i najważniejsze – macie 5 dni na wykonanie zadania, inaczej nastąpi wojna między tytanami i bogami, czyli III wojna światowa !
- Jak mamy porozmawiać z Kosmitami ? – spytałam.
- Podopieczno Ateny, wpadniesz na genialny sposób, jestem tego pewny – powiedział z dumą.
Ja i moi przyjaciele uklękliśmy, a gdy zawróciliśmy Posejdon zawołał :
- Zanim wyruszycie ten dzień spędzicie w pałacu, aby poćwiczyć szermierkę i walkę razem z herosami, a czasem i z nami.
- Dziękujemy.
- Strażnicy was poprowadzą. Nie obraźcie się, jeśli będziecie spać na sali treningowej. Przynajmniej będziecie mieć blisko – uśmiechnął się.
Wszyscy wyszliśmy, strażnikom niczego nie trzeba było mówić, szybko nas poprowadzili przez labirynt ścieżek i dużych holi. W końcu stanęliśmy przed nieco mniejszymi drzwiami jak do sali bogów. Gdy je otworzyli zobaczyliśmy kilku herosów – nauczycieli walki i ich podopiecznych – satyry, nimfy, driady… Wszyscy albo strzelali z łuku, albo walczyli wręcz przy specjalnych manekinach. Było tam ułożone kilka materacy, na których mogliśmy spać.
- Hej ! Przyszli ! – krzyknął jeden ze strażników, a cała sala oprócz najlepszych nauczycieli opustoszała.
Strażnicy wyszli, zostaliśmy z nimi sami. Sala była bardzo duża, dach był rozsunięty, znajdowały się tam specjalne manekiny, tarcze, dziwna ścianka wspinaczkowa i tor przeszkód. I to wszystko mieliliśmy umieć w 1 dzień.
- Witajcie ! Jestem Herakles – przedstawił się jeden z nauczycieli.
- A ja jestem Jazon – powiedział kolejny.
- Ale, ci herosi, bohaterowie ? – spytałam z niedowierzaniem.
- Tak – odparli – Nie mamy za dużo czasu, więc jeśli pozwolicie zacznijmy ćwiczyć. Do ciebie, Basiu przyjdzie Artemida, ona w łucznictwie jest niezastąpiona. Resztą zajmiemy się my dwaj – powiedzieli.
Nagle dachem wparowała Artemida i zaczęła strzelać z łuku, większość z nas oprócz spokojnie stojących nauczycieli nie uciekła. Tylko mi i Kaśce udało się uniknąć ciosów, Basia i Kamila zostały przez nie otoczone i przybite do ściany. Nie, strzały nie wbiły się w nas, lecz w nasze ubrania.
- No, pierwsze ćwiczenie zaliczyły podopieczna Ateny i Zeusa. Hmm… Z resztą będziemy ciężko pracować. – powiedziała.
-Ojj… - jęknęła Basia.
- Nie przejmuj się, dasz radę. – pocieszyłam koleżankę.
- Zaczynamy ! Chłopcy, zajmijcie się koleżankami, które walczą wręcz. Ja zajmę się Basią.
‘Chłopcy’ do nas podeszli, kazali nam wyjąć swój sprzęt i indywidualnie omawiali z nami naszą broń. Gdy ktoś już się zna na swoim sprzęcie idzie go wypróbować, a Herakles i Jazon dalej tłumaczyli następnym osobom.
Mi tłumaczył wszystko Herakles. Mnóstwo rzeczy się dowiedziałam o sztylecie, np. jak powinno się go chociażby trzymać.
- A teraz idź, i spróbuj korzystając ze swojej broni w trakcie walki rozhuśtać manekin – widząc moją minę, szybko dodał – Zrób tak, jak ja. Popatrz. – pokazał mi to, co miałam zrobić.
- Aaaa, ta, jasne, to łatwe – udawałam.
- Zobaczymy – powiedział i poszedł do następnej osoby.
Podeszłam do manekina, obok mnie Kasia już ćwiczyła swoje pierwsze pchnięcia i parowała ciosy.
Zaczęłam robić tak, jak pokazał mi to Herakles. Aby dokładnie nauczyć się polecenia
męczyłam się nas nim około godziny. Prawie każdy miał taki problem. Po długim treningu
wykonałam polecenie nauczyciela. Następnie Herakles kazał mi trochę odpocząć i ćwiczyć to samo przez pół godziny. Następnie zajął się kolejnymi uczniami.
Gdy każdy był już padnięty i wykończony po półtorej godziny walki herosi ogłosili :
- A teraz odpoczynek ! Na ziemię padnij ! 20 pompek męskich i tyle samo kółek wokół sali ! Biegiem ! Na co czekacie ?! – byli potwornymi nauczycielami.
Wszyscy szybko zaczęliśmy robić na trzęsących się rękach pompki , a następnie na nogach jak z gumy kółka wokół sali. Gdy skończyliśmy z trudem spytałam :
- Czemu, przynajmniej ja, miałam wrażenie że moje kończyny są z gumy ?
- Ja tak samo czułam ! – wszyscy krzyknęli.
- Dzięki sile bogów rzuciliśmy na was zaklęcie, żeby wymagało to od was większego wysiłku. Jest godzina 18:00. Idźcie teraz na kolacje, potem macie chwilę przerwy i dalej trenujecie, no chyba że wolicie zostać plamką szczątek w Hadesie ? Oczywiście dzięki tytanom.
- Nie ! – krzyknęliśmy.
- Na kolację ! – krzyknęli nauczyciele.
- Na kolację ! – odkrzyknęłyśmy równie donośnie.
Razem w pełnym szyku bojowym wyruszyłyśmy … Na materace. Jedzenie już tam się znajdowało. Było kilka rodzajów mięs, sałatek, owoców, warzy, napojów… Gdy się wreszcie do syta najedliśmy nie mogliśmy się ruszyć z miejsc. Ale, na szczęście mieliśmy 15 minut wolnego.
Ach… wolne…
W tym czasie gadaliśmy i rozmawiałyśmy o misji. Bardzo szybko zleciał nasz wolny czas. Kamila i Kasia pod opieką Jazona zaczęły razem ze sobą trenować walkę, Basia dalej ćwiczyła z Artemidą – szło jej całkiem nieźle , natomiast ja uczyłam się parować ciosy, blokować i poznałam kilka tricków jak w łatwy sposób mogę zabrać przeciwnikowi miecz. Gdy takie pytanie po raz pierwszy zadał mi Herakles odpowiedziałam :
- Nie wiem, ale ja się dziwię, że można tu rozsuwać dach … - powiedziałam i korzystając z nieuwagi przeciwnika ze sztyletem w ręku starałam się mu go zabrać, lecz gdy nie wyszło uderzyłam głownią mojej broni w broń przeciwnika. – Tak ! – krzyknęłam zadowolona ze zwycięstwa.
- Nieźle. W ten sposób możesz odebrać przeciwnikowi jego sprzęt. – pochwalił mnie Herakles.
I tak mi minęły kolejne godziny na treningu. Następnie ja z dziewczynami ćwiczyłyśmy walkę wręcz, a Basia ćwiczyła sprawność ruchową. Potem nadeszła niespodzianka : dziwna ścianka wspinaczkowa, którą nazwałam „Zła ścianka wspinaczkowa stworzona do zabijania. Nie dam rady”.
Gdyby to była zwykła ścianka, ale to nie było do końca tak. To ‘coś’ pluło w nas ogniem, wciągało wystające uchwyty i je za bardzo z drugiej strony wyciągało. Do tego przechylało się na wszystkie strony, pod każdym kątem. Pod każdym !
- Pierwsza niech będzie…. – Jazon zobaczył podniesioną rękę Kasi i skuloną z tyłu Basię – Basia !
- Że co ? – powiedziała – ja tam nie wejdę.
- To co tu jeszcze robisz ?
- Nie wiem, ja nie chciałam ratować świata.
- Ale musisz to zrobić, i każda, byle jaka bestia z Tartaru podsmaży ci tyłek. Rozumiesz ? Oprócz tego ładnie go przyprawi, przerobi na hamburgera i go będzie sprzedawać w McDonald’s…. Jak wolisz … - przekonał Basię.
- Dobra, dobra…
Basia dosyć szybko wskoczyła na materac , a z niego zaczęła się wspinać na ściankę. Po chwili dało się słyszeć niezły łomot.
Bum!
Taaak, to Basia spadła na materac, bo je przeciwnik postanowił plunąć na nią ogniem.
- Ała ! – krzyknęła patrząc na wypaloną dziurę w spodniach.
- Nie widzę żadnych poparzeń. Odpocznij robiąc 5 kółek wokół boiska i uciekając przed ciosami Jazona – powiedział Herakles – Następna będzie …. Kamila ! No, podopieczno Posejdona, dajesz !
- Aha – powiedziała z niepewnością Kamila.
Dziewczyna szybko się wspięła na ściankę i dosyć zwinnie wymijała zagrożone miejsca, lecz w końcu i tak to ją dopadło.
Bum !
Kamila spadła. I jej nic się nie stało, więc Herakles zadał jej to samo zadanie co i Basi.
- Basia ! Szybciej ! Kolejna osoba ma to samo zadanie co ty ! Nie będzie tu żadnych kolejek ! Wystarczy, że są tutaj jak się składa podanie na nauczyciela … - mruknął wyraźnie z tego niezadowolony. – Kasia ! Jedziesz !
Kasia zdecydowana i pogodzona z losem stanęła przed ścianką i zamknęła oczy. Głośno wypuściła powietrze z płuc.
Bum !
Kasia nie zdążyła dotknąć stopnia, a ogień już ją sięgnął. No i ścianka się przesunęła gwałtownie w jej kierunku. Kasia upadła. Szybko podbiegłam.
- Nic ci nie jest ? – spytałam
- Nie…. – Kasia powiedziała to z niezłym zdziwieniem – Heraklesie !
- Tak ?
- Mogę jeszcze raz ?! – zaczęła krzyczeć.
- Dobra, tylko przestań tak krzyczeć bo i tak już mnie boli głowa…. – powiedział – start …
Kasia szybko wstała i zaczęła się zwinnie i szybko wspinać i gdy była już w połowie drogi coś ją nieźle zaatakowało. Ale Kasia się nie poddała. Podciągnęła się na jednej ręce i ruszyła dalej. Jako pierwsza przeszła ściankę i usiadła na jej szczycie.
- Ha ! Udało się ! – krzyknęła.
- Dobrze, już dobrze. Gratulujemy … zrobiła to szybciej niż ja … - zamruczał pod nosem z niesmakiem – A teraz tam zostań i się uspokój, gdy go już osiągniesz wejdź do kryjówki.
- Gdzie ?
- Do kryjówki, poszukaj jej – odparł. – A teraz Julia… No, Ateno czekam ! Czy Basia i Kamila już skończyły wykonywać ćwiczenia ?
- Prawie – odparł usatysfakcjonowany Jazon z dawania wycisku moim koleżankom.
Podeszłam do ścianki. Zdążyłam uskoczyć, gdy ogień na mnie plunął całą swoją mocą. Większą niż w moje koleżanki. Zdumiony Herakles odskoczył na kilka kroków.
Wtedy zaczęła mnie bardzo boleć głowa. Zobaczyłam w myślach Atenę, ona do mnie mówiła…
- Wykorzystaj moc i siłę Ateny, dziecko… Wejdź i przewiduj każdy następny krok twojego przeciwnika. Niedługo się zobaczymy …. – szeptała.
Wtem zniknęła. A ja byłam zdeterminowana, szybko wskoczyłam na ściankę, przewidywałam każdy ruch ścianki.
- Niech mnie Harpie wydłu …. Tfu ! – powiedział Herakles zmieszany i przestraszony tym, co powiedział. Chciał dokończyć : „Harpie wydłubią”, ale się w porę powstrzymał.
Ja dalej się wspinałam. Pięłam się i pięłam, to coś mnie nie pokona. Wysiłek był bardzo duży, zwłaszcza, że ścianka się poruszała. Utrudniała mi w ten sposób drogę. No i wiele energii potrzebowało mnie uskakiwanie w ostatniej chwili, przed naprawdę gorącymi płomieniami ognia.
Szybko dotarłam na sam szczyt ścianki. Z góry widziałam naprawdę małych ludzi, ale zauważyłam, że moje koleżanki, które nie przeszły ścianki patrzą na mnie z otwartymi ustami.
- Idę do kryjówki ! – krzyknęłam.
- Yyy.. Pewnie ! – krzyknął Herakles.
Zauważyłam bardzo małe przejście i obok niego Kasię.
- Czemu nie wchodzisz ? –spytałam.
- Nie mam zielonego pojęcia jak – przyznała się.
- Hmm… - wyciągnęłam moją broń i podważyłam wieko, natychmiast odskoczyło – Tędy – uśmiechnęłam się.
- Dzięki.
Zaczęłyśmy się czołgać, a obok nas szły szczury , a pająki plotły swoje złowieszcze siecie. Niedługo to przejście stanie się kompletnie bezużytecznie. Mam arachnofobię, czyli paniczny strach przed pająkami. Wymagało ode mnie bardzo dużego wysiłku i silnej woli, aby od tak nie zacząć się szamotać i krzyczeć.
- Nie poddawaj się – w mojej głowie szeptała Atena. Nawet się zastanawiałam, czy nie wyskoczy mi przypadkiem z głowy tak, jak Zeusowi.
Gdy doszłam do końca tunelu zobaczyłam kilka łóżek, manekinów treningowych , tylko najpotrzebniejsze rzeczy, a no i w grocie było źródło. Tam można było ochłonąć.
- Kasia, nie wiem jak ty, ale ja idę się myć – uśmiechnęłam się.
- Ja też.
Gdy się umyłyśmy zaczęłyśmy ćwiczyć między sobą cięcia i parowania ciosów. Po około 2 godzinach wreszcie pojawiły się dziewczyny z nauczycielami, ale najpierw :
- Aaaa ! Pająki ! – krzyczały.
Gdy doszły na sam koniec, jak gdyby nigdy nic, jak nas zobaczyły , powiedziały :
- No, hej… Fajny ten tunel. Mi się podoba – powiedziała Kamila.
- Słyszałyśmy – odpowiedziałyśmy
- Co słyszałyście ? – powiedziała Basia.
- Aaaa! Pająki ! – naśladowałyśmy ich krzyki. – Haha !
- Oj dobra… Zdarza się… - odpowiedziała Basia.
- Koniec żartów. Umyjcie się po tych pajęczynach, za godzinę do was zajrzymy, także się nie przeraźcie. Musicie jeszcze trochę poćwiczyć i lulu – uśmiechnął się Herakles – a jutro mały sprawdzianik, czyli tor przeszkód.
Postanowiłyśmy wyluzować, odpocząć, no… wiecie. Ale niestety ktoś nam przeszkodził. Nie! Nie Kronos… To była Atena.
- Witajcie ! O, przepraszam że przeszkadzam – powiedziała.
- Nie, nic się nie stało – odpowiedziałam.
- Chodź ze mną do drugiej części.
- Dobrze.
Poszłam za nią, druga komnata była duża, idealna do treningu.
- Zabierz manekin ! – krzyknęła, gdy byłam już w sali.
- Jasne ! – odparłam z zażenowaniem.
Szybko się wróciłam i wzięłam to, o co mnie bogini prosiła.
- Pokaż, czego się nauczyłaś – rzuciła.
Zaczęłam parować, blokować i atakować. Pokazałam jej wszystko, czego się nauczyłam. Atena była zachwycona.
- Naprawdę dużo się nauczyłaś, jak na jeden dzień. Słyszałam też, że bardzo szybko przeszłaś ściankę wspinaczkową … - zaczęła.
- To tylko dzięki tobie, o pani – odpowiedziałam.
- Nie, to ty to zrobiłaś, ja ci tylko podpowiedziałam. To nie ja to za ciebie wykonałam, tylko ty to zrobiłaś – powiedziała z dumą – musisz wiedzieć… Że nawet Herakles, ani Jazon nigdy nie nauczyli się tylu rzeczy w tym tempie, co ty.
- Tylko w szybszym. Naprawdę się starałam …
- Nie, dziecko. Ty dokonałaś tego jako pierwsza. – szczęka mi opadła – Tak, jako pierwsza. Nie jesteś zwykłym śmiertelnikiem. Nie wiem jak, ale w jakiś sposób krew bogów płynie w twoich żyłach. To wielki dar, ale i przekleństwo. Nie jesteś jeszcze. pełnym herosem, dlatego żadne potwory nie będą cię atakować, ale jesteś naprawdę bardzo silna. A gdy dorośniesz, będziesz jeszcze silniejsza, w końcu będziesz na tyle herosem, że zaczną się tobą interesować te bestie. – miałam zasmuconą minę – Ale nie martw się. Moc, opieka i błogosławieństwo Ateny zawsze będą z tobą, nawet jeśli nie wrócisz z tej misji. Wtedy postaram się porozmawiać z Hadesem, ale niczego ci nie obiecuję. Masz zadatki na wielkiego herosa, będziesz musiała wybrać, kim chcesz być : herosem lub śmiertelnikiem.
Atena wprowadziła mnie w zamęt i dziwny nastrój. Taki ponury. Jak miałam wybrać między normalnym życiem, a życiem – walki z potworami ?
- Kiedy stanę się tym silnym herosem ?- spytałam.
- Jak będziesz mieć ok. 15-17 lat. Ale na tej misji będzie roić się od potworów, przynajmniej tak sądzimy. Lecz w miarę naszych możliwości będziemy je od Was odciągać.
- Dziękuję.
- A teraz załóż swoją czapeczkę bejsbolową. Ja już idę. Uważaj na siebie, drogie dziecko – powiedziała i zniknęła.
Stałam w jednym miejscu bojąc się spojrzeć w przyszłość. Nie wiedziałam, co mam zrobić. W końcu, życie herosa jest ekscytujące, ale bardzo niebezpieczne i raczej nie będę mieć normalnego życia. Ale jeśli jestem aż tak potężnym herosem, to chyba powinnam pomóc bogom.
Nie myśl teraz o tym, masz jeszcze dużo czasu, żeby wybrać ścieżkę życia – powiedziała w mojej głowie Atena.
Szybko chcąc ukryć łzy założyłam czapeczkę i postanowiłam podejść przyjaciół. Opanowałam się i zaczęłam je delikatnie szturchać wywołując pomiędzy nimi strach i złość na denerwującą koleżankę obok. W końcu nie wytrzymałam , zdjęłam czapeczkę i tarzałam się na ziemi ze śmiechu. Zaraz zawtórowały mi oczywiście dziewczyny.
- Koniec tego. Jest 23:00 , a o 6:30 się budzicie, robimy tor i gadacie z Kosmitami. – zagrzmiał głos Jazona.
Wszystkie szybko wpakowałyśmy się do łóżek i w mgnieniu oka zapadłyśmy w twardy, kamienny sen.
Rano obudziła nas trąbka chwalącego się swoimi fałszami Jazona.
- POBUDKA !!! – krzyczał Hefajstos. Normalnie obóz wojskowy … - wstajecie, jecie to, co wam daliśmy przy źródle i przechodzicie bocznym wyjściem, które zostało właśnie otwarte.
- To jest tu boczne przejście ? – byłam zła – To po co ja się tu czołgałam obok tego robactwa?
Wykonałyśmy polecenia nauczycieli, ale dodałyśmy jeszcze „umycie twarzy”. Przechodząc przez drzwi kazali nam zejść po ściance, lub skoczyć z 15m wysokości na materac, który jest grubości 10cm.
- Wybierajcie ! – krzyczał Herakles.
Pierwsza zaczęłam uważnie, lecz zwinnie i szybko schodzić. Z ostatnich 2m zeskoczyłam. Następnie dziewczyny. Nieźle się niektóre potłukły.
Bum ! Bum ! Bum !
- Niech będzie. Teraz tor przeszkód ! – krzyczał.
Miałyśmy biegać, skakać, wspinać się po linie, schodzić z liny, przechodzić jakimiś nieznanymi tunelami … Same dziwne rzeczy … Uwierzcie. Na szczęście wszystkie zdałyśmy.
- Mamy nadzieję, że przekazaliśmy wam wszystko, co my posiedliśmy – powiedzieli nauczyciele. – A teraz idźcie ratować świat !
Wszystkie z plecakami na plecach, z nową bronią wyruszyłyśmy przed siebie.
- Dziękujemy – obróciłyśmy się i wyszłyśmy ratować świat.
Podeszliśmy do wskazanej przez strażników świątyni. Gdy tam weszłyśmy, zaczęłyśmy mówić :
- Halo …
Odpowiadały nam jakieś dziwne kreski i kropki. Ależ to był alfabet morse’a ! To było ich pismo, bo gdy chcieliśmy z nimi pomówić, rozmawiali w obcym nam języku. Zaczęłyśmy szybko tłumaczyć to, co mówią i odpisywałyśmy im.
- Zniszczyć Olimp ! – napisali
- Nie, nie wolno niszczyć Olimpu – odpisaliśmy.
- Nie niszczyć ? – zapytali
- Nie. Wy pomóc nam zniszczyć tytanów, nie bogów – odpisaliśmy.
Ta rozmowa wyglądała jak rozmowa z siedmiolatkiem, to było banalne.
Kosmici długo zastanowili się co odpisać.
- A co my dostać za zabicie tytanów ? – spytali.
Nie wiedzieliśmy co możemy zaoferować. Nagle przyszedł mi do głowy super pomysł.
- Jeśli wy zabicie razem z nami tytanów, to my was nie zabić – napisaliśmy.
Kosmici się bardzo przerazili.
- Wy nas nie zabić, wy nas nie zabić ! – pisali.
- Jeśli wy nam pomóc, to my was nie zabić – odpisaliśmy.
- Dobrze, dobrze !
- My spotkać się nad Hadesem, weźcie wasza najlepsza broń. My na was czekać – napisaliśmy.
- Dobrze ! My wam pomóc ! Kornitolia ! – krzyknęli.
- My wam dziękować i nie zniszczyć wasza planeta. Olimp ! – opowiedzieliśmy.
I tak zakończyliśmy ważną część naszej misji. Problem tkwił jednak w tym, gdzie jest Hades?
Szybko podeszliśmy do nadchodzącego Jazona.
- Jazonie ! – krzyczeliśmy – Jazonie !
On nas wcale nie słyszał, szedł dalej. Postanowiłam usiąść i dobrze pomyśleć. Nagle przypomniało mi się ! Pamiętałam to z książki. Olimp i Hades się przemieszczają, więc, jeśli Olimp jest na szczycie góry Olimp, to Hades będzie gdzieś niedaleko pod ziemią. Podzieliłam się tą informacją z przyjaciółmi.
Schodząc z góry znaleźliśmy dziwną windę i … dziwnych ludków. Byli to Kosmici z planety Kornitolia. Ich wzrost nie przekraczał 130cm, mieli jedną ogromną pomarańczową głowę i tego samego koloru ciała. Czy nie zapomniałam dodać, że mieli 6 rąk ? Za nimi stały super bojowe maszyny.
- Co to być za maszyny ? – spytałam szybko na kartce papieru.
- To być cyberakieta, która nas tu zawieść. To być nasza cybertablica. – na niej właśnie pisał – To być cyberbroń – pokazywał nam coś podobnego do pistoletu – A to być nasza cybergłośniki i cyberadio.
- Po co wam cybergłośniki i cyberadio? – spytałam na ich cybertablicy.
- Jak to po co ? Do słuchania cybermuzy. My bardzo lubić cybermuzę. Poritolifon ! Wy puścić jakąś cybermuzę ! – krzyknął ich dowódca.
Poritolifon szybko wykonał polecenie swego władcy i włączył nam muzykę podobną do dzisiejszego techno.
- Dobrze. Czy my móc zejść już na dół ? – spytałam , choć zastanawiałam się, jak wciśniemy się do jednej windy, skoro ich było około dwudziestu ?
- My zjechać dwa razy, podopieczno Ateny – powiedział czytając mi w myślach.
- Dooobrze…
Wsiedliśmy w 12 osobowych grupach. W każdej musiało być dwóch herosów do pilnowania porządku. Gdy ja i Kasia weszłyśmy razem z dziesięcioma Kornitoliami i ich sprzętem usłyszeliśmy głos, który mówił : „Kliknij jeden, jeśli chcesz się dostać do recepcji . Kliknij dwa, jeśli chcesz się dostać do recepcji na Łąki Asfodelowe. Kliknij trzy, jeśli chcesz się dostać do recepcji na Równinę Kar ,. Kliknij cztery, jeśli jesteś nieżywym herosem. Kliknij pięć, jeśli chcesz stąd uciec, i tak cię dorwiemy. Kliknij sześć , jeśli chcesz się dostać do Tartaru… Brrrr, kto tam chce pojechać ?”, a potem leciała piosenka : Henry Mancini - The Pink Panther Theme. Tak, to ta znana z kreskówek Różowa Pantera. Szybko kliknęliśmy przycisk śmierci : „6”. Zjechaliśmy windą w dół słuchając przeboju Różowej Pantery, która nas przyprawiła o gęsią skórkę.
W końcu dotarliśmy na sam dół. Szacuję, że zjechaliśmy w dół jakieś 100 pięter. Tak, to możliwe. W końcu Tartar to najgłębsza część Hadesu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez newdiabolo dnia Pon 19:54, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiki
Moderator


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:00, 04 Mar 2012    Temat postu:

Newdiabolo przejrzałam na szybko Twoje opowiadanie i mi się podoba! Bardzo fajne! Jest parę niedociągnięć, ale są to głównie i praktycznie jedynie blędy stylistyczne, a i tak jest ich nie za wiele. Bardzo mi się podoba lekki ton jakim piszesz, taki niewymuszony. Co za tym idzie dobrze czyta. Poza tym pomysł na opowiadanie też jest ciekawy.
Ahahah niektóre fragmenty są świetne np:
Cytat:
]Nie wiedzieliśmy co możemy zaoferować. Nagle przyszedł mi do głowy super pomysł.
- Jeśli wy zabicie razem z nami tytanów, to my was nie zabić – napisaliśmy.

- My do… no…. Ten…. Do bogów…. – powiedziała Basia.


Sprawdź sobie jeszcze wlasnie takie drobne błędy np.
Cytat:
"wyjechaliśmy spod parkingu", "

Cytat:
gdy była już w połowie drogi coś ją nieźle zaatakowało.



I zamieść kolejną część. A może w ogóle napisz coś jeszcze w podobnych klimatach, niekoniecznie do szkoly, bo nieźle Ci to idzie!

A i jeszcze jedno - to raczej nie opowiadanie s-f tylko fantasy! Wink W końcu w opowiadaniu nie ma nic związanego z tematami naukowymi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Nie 18:06, 04 Mar 2012, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
newdiabolo
Stały Bywalec
Stały Bywalec


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:06, 04 Mar 2012    Temat postu:

Dziękuję Smile Naprawdę dzięki Very Happy Wiem, popełniam małe błędy stylistyczne, z ortografią nie mam i nigdy nie miałąm problemu Smile Gdy skończę, postaram się jeszcze raz je przejrzeć i poprawić niedociągnięcia. A tymczasem zamieszkam kolejny, mniejszy fragment.


Naszym oczom ukazał się dziwny widok, ponieważ ujrzeliśmy ciemność oświetloną ogniem, a dalej był wielki, potężny czarny dół. To był właśnie Tartar. A, czy nie zapomniałam, też dodać, że wszędzie roiło się od umarłych herosów, żywych herosów – zdrajców i różnych pomniejszych bóstw i potworów ?
Zaczekaliśmy na naszą drugą grupę. Gdy postanowiliśmy delikatnie i po cichu przejść obok potworów, zajrzeć i wejść do tej wielkiej dziury po kilku naszych krokach Kosmita kichnął. Wszystkie złe twarze, o których nie chcecie nawet wiedzieć, zwróciły się akurat ku nam. Szybko posłałam im szeroki uśmiech i szepnęłam – „atak!”.
Delikatnie wyjęłam swój sztylet i założyłam czapkę niewidkę. Walka się rozpoczęła. Okazało się , że Kosmici to straszni tchórze. Przerazili się walką na nieznanej planecie i biegiem z bardzo wysokim piskiem pobiegli do windy.
Byliśmy zdani tylko na siebie.
- Plan z Kosmitami, nie zaliczony - powiedziałam to w myślach.
Będąc niewidzialną szybko i sprawnie zadawałam ciosy wtedy, gdy przeciwnik się tego kompletnie nie spodziewał. Niestety minusem tego był przeważnie rozpaczliwe szarpanie bronią w powietrzu , co było dla mnie bardzo ryzykowne.
Walka trwała. A, zapomniałam wam wszystkim przypomnieć, że jak się zabije potwora lub coś takiego w tym stylu, to on się rozpada. W ten sposób herosi mają mniej sprzątania.
Kasia i Kamila starały się walczyć współpracując jak mogły. Basia stała z tyłu i strzelała z łuku. A ja, ukryta pod niewidzialną czapką niewidką walczyłam ze wszystkimi dokoła na raz.
Z każdą sekundą liczba naszych wrogów malała. W końcu wygrałyśmy.
Byłyśmy wykończone. Ale nie miałyśmy za wiele czasu. W świecie bogów i walki czas upływał znacznie szybciej. Zostało nam zaledwie 16 godzin do powstrzymania Kronosa i tytanów przed rozpętaniem piekła na ziemi i na Olimpie.
- Prześpijmy się choć te 6 godzin, dobrze ? – spytałam
- Wreszcie … - odpowiedziały sennie dziewczyny.
- Tak więc ja wezmę pierwszą półtoragodzinną wartę. Kto następny ?
- Dobra, ja – powiedziała Kasia.
- To ja po Kasi – powiedziała Kamila
- Znowu ja na końcu – odpowiedziała Basia, po czym nawet nie zauważyłyśmy, że ona już śpi.
Tak więc po wartach nocnych obudziła nas Basia.
- Już wstajemy … - odpowiedziałam – Co dziś zwiedzamy ?
- Właśnie ? – powiedziała Kamila
- Przecież dziś nic nie zwiedzamy… ratujemy świat – odpowiedziała ziewając Kasia.
- Że co ?! – krzyknęłam. – Wstajemy !
Gdy się już rozbudziłyśmy podeszłyśmy do Tartaru. Okazało się, że na sam dół można zejść po drabinie. Najpierw rzuciłam kamieniem w dół, żeby sprawdzić jak tam głęboko.
1…2…3…4…5…6…
Liczyłam.
19…20…
I dopiero wtedy kamień uderzył o podłoże. Szybko zauważyłam, że to strasznie głęboko. Ale cóż, świat sam się nie ocali.
- Schodzimy – powiedziałam.
- Oszalałaś ? – spytała Basia.
- A masz inny wybór ? Nie, więc schodzimy.
Wszystkie zgodnie wykonałyśmy moje polecenie, polecenie podopiecznej bogini Ateny. Schodząc kilka razy się poślizgnęłyśmy, ale na szczęście nasze i bogów dałyśmy radę dalej się utrzymać, choć pewnego razu Basia się poślizgnęła ( schodziła nade mną ) i szukając bezpiecznego podparcia trafiła : na moją twarz.
- Au! – powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Nie chciałam znać smaku jej podeszwy buta.
- Sorki – odpowiedziała.
Schodziliśmy w dół około 15 minut. W końcu dotarłyśmy do Tartaru. Na nas, czekał już tylko Kronos i jego banda.
W Tartarze było podobnie jak i kilkanaście pięter wyżej gdzie stoczyłyśmy walkę. Tyle że po środku ogromnej sali tutaj emanował światłem sam Kronos, a przynajmniej większość jego ciała prócz drobnych szczegółów, czyli oczu, palców, uszu, ust i… no , wiecie itd.
Bogowie mieli rację, bo on się odtwarzał. W końcu nie bez powodu powstawał drugo raz z kawałków, skoro Zeus go na nie pociął.
Kronos był no… wielki… Wręcz ogromny. Miał chyba z 20 m wzrostu, niezłe muskuły , duży, około pięciometrowy miecz i wredny, zawzięty wyraz twarzy. Wokół niego było chyba ze sto różnych postaci, od herosów – do potworów i małych bóstw.
Chyba w każdym z nas pojawiło się pytanie : „Dobra. Przeżyliśmy trafiając do Olimpu, przeszliśmy bez szwanku szkolenie, gadaliśmy z Kosmitami, zjechaliśmy windą „zła” w dół, Kosmici zwiali i tylko my walczyliśmy z potworami , zeszliśmy na dół po drabinie, Basia stanęła Julii na twarzy , tylko co teraz ?”



Oczywiście nie pytajcie mnie, co ze mną będzie. Sama nie mam jeszcze bladego pojęcia, czy zostanę śmiertelnikiem czy herosem Smile


EDIT:
Kolejny fragment Smile Zachęcam do czytania i wypowiadania się Very Happy Dla tych co chcieliby spytać : Mam 12 lat i kończę teraz 6 klasę Smile


?”. Szybko rzuciłam im spojrzenie, które mówi : „Nie wiem”.
Podopieczna Ateny nie ma zielonego pojęcia co zrobić. Przecież to bogini mądrości, sprytu, pomysłów … To niemożliwe.
„Jak ich wszystkich pokonać ? Zaraz …. Moment , a jeśli byśmy zrobili tak, jak Zeus ? Chwila, która godzina ?” – spojrzałam na zegarek –„O nie ! Mamy tylko godzinę ! Jeśli nie zdążymy pokonać potworów i pociąć Kronosa na kawałki, to on powstanie. Będziemy musieli z nimi walczyć. Muszę to powiedzieć reszcie !” – myślałam.
Szybko szepnęłam im plan:
-Basia zajmiesz pozycję z tyłu, masz strzelać w potwory. Kasia i Kamila, wy zajmiecie się nimi walką wręcz. Ja zajmę się Kronosem. Nie mamy czasu. Musicie je odciągnąć ode mnie. Za bogów ! – szepnęłam
- Za bogów ! – odkrzyknęły
- Dziewczyny… Jeśli nie wrócę … - zaczęłam
- Wrócisz, nie przejmuj się. – powiedziała mi Kasia, po czym poklepała mnie po ramieniu.
- Dzięki – uśmiechnęłam się do niej. – Zaczynamy. Zakładam czapkę niewidkę i toruję sobie drogę do Kronosa.
Zaczęło się. Wszystkie zajęłyśmy pozycję i zaatakowałyśmy. Niestety, Kronos był pilnie strzeżony. To wcale nie było takie łatwe jak w planie. Po długich walkach z potworami zdecydowałam, że nie dojdę do niego. Lepiej pomóc dziewczynom. A później będzie, jak ma być.
Wyjęłam sztylet i zaczęłam atakować bestie, ciąć i parować, czyli robiłam wszystko, co umiałam. Pokonałam ich już chyba ze sto, lecz mimo wszystko dalej było ich dużo. Z przerażeniem spojrzałam na zegarek.
Zostało 30 minut – myślałam
Dalej walczyłyśmy. Minęło kolejne 15 minut.
Potworów było coraz mniej. Minęło 10 minut.
ZOSTAŁO 5 MINUT DO ODTWORZENIA SIĘ KRONOSA ! – mój głos rozpaczliwie krzyczał w mojej głowie. Dostałam przez niego migreny. Zaklęłam po starogrecku.
Wreszcie udało nam się je pokonać. Tylko, że … wiecie , Kronos się obudził…
- Co się stało z moją armią ?! – krzyknął.
Migrena wróciła.
- Ekhem, panie Kronosie. Jesteśmy z … - wpadłam na genialny pomysł – z renowacji ciał bogów i tytanów. Znaczy się, dla pana z renowacji ciał tytanów i bogów – uśmiechnęłam się.
Kronos zaczął mocno węszyć. Naprawdę, zaczął węszyć jak pies myśliwski.
- Kłamiecie – uśmiechnął się – Witaj, podopieczno Ateny , tak samo i gościnnie witam podopiecznych Posejdona, Zeusa i Artemidy… Hades się nie pofatygował ? W końcu to jego królestwo, i to dosyć marne – Kronos zaczął się rozglądać. –Gińcie, przeklęci herosi !
Tytan zaczął nas atakować swoim pięciometrowym mieczem. Nasza broń wyglądała przy jego jak wykałaczka.
Walka się rozpoczęła. Błąd. Nierówna walka się rozpoczęła. Nie mogłam znaleźć żadnego dobrego przysłowia w głowie, no bo przecież : „Nie liczy się ilość, lecz jakość” kompletnie nas jeszcze bardziej pogrąża.
Kasia i Kamila starały się zaatakować i dotrzeć do tytana, ale niestety, pięciometrowy miecz na to nie pozwalał. Basia strzelała do niego z łuku w jego ręce i pierś, ale podpowiedziałam jej, żeby celowała w oczy, piętę i najmniejsze i najdelikatniejsze części ciała. Natomiast ja wymyślałam nowy plan. Miałam pomysł żeby Basia strzelała w niego strzałami z liną i żeby go oplotła. Natomiast ja, Kasia i Kamila zaczęłybyśmy go ciąć. Tylko skąd wziąć linę ?
Nagle mnie oświeciło. A może by zajrzeć do naszych plecaków, które zostawiliśmy ?
Szybko dzięki niewidzialności podbiegłam do nich i sprawdziłam, nie było. Poprosiłam więc bogów, żeby lina w nim była. Gdy zajrzałam, zobaczyłam kilka około 5-10 m grubych, trwałych, spiżowych lin. Pewnie spytacie, skąd wiem, odpowiem : była karteczka z informacjami.
Podbiegłam do Basi i powiedziałam jej , co ma zrobić. No, oczywiście na mój znak. Następnie podbiegłam do reszty dziewczyn, a potem zagwizdałam i posypał się grad strzał z linami, a dziewczyny wykorzystały nieuwagę olbrzyma i zaczęły ciąć jego skórę. Liny oplotły olbrzyma, który się przewrócił. Natychmiast na niego skoczyłam, przebiłam mu serce, trafiłam w ostrzem w jego oczy i głowę. To powinno go przynajmniej na chwilę zatrzymać.
Nikt z nas nie wiedział, że kilkaset metrów nad nami bogowie walczyli ze wszystkimi innymi tytanami, których życie było uzależnione od życia Kronosa, co znaczy, że jeśli Kronos polegnie, armie jego zwolenników również zginą. Również każdy jego sprzymierzeniec, który umrze spowalnia i zmniejsza potęgę swego pana.
Basia dalej strzelała, a ja z dziewczynami walczyłam z Kronosem. Olbrzym próbował rozciąć węzy, ale ich kolejna porcja na dobre wybiła mu to z głowy. Wpadłam na kolejny szalony pomysł. Kazałam Kamili, żeby zalała Kronosa wodą, a Kasi, żeby jak wyjdziemy, to poraziła go prądem.
Szybko wyszłyśmy, dalej krzycząc koleżance, żeby strzelała, podczas gdy my biegłyśmy na półkę skalną, na której stała nasza łuczniczka.
- Teraz ! – krzyknęłam widząc uwalniającego się Kronosa.
Dziewczyny bardzo mocno się skupiły na poleceniu. Woda zalała olbrzyma w tej chwili, gdy Basia przestała strzelać, a Kasia dzięki sile i potędze Zeusa poraziła go prądem. Każdy wie, że woda przewodzi prąd, a Kronos wyglądał na osmolonego i … nieżywego. Kronos pokonany !
- Hurra ! Udało się ! – krzyczałam skacząc z radości.
- Tak ! Jest ! – wtórowały dziewczyny.
- Wracajmy na górę – powiedziałam.
Wróciłyśmy, wsiadłyśmy do windy i ruszyłyśmy na powierzchnię Ziemi. Gdy wysiadłyśmy zobaczyłyśmy paradę bogów, którzy się uśmiechali i gratulowali. Do mnie podeszła Atena.
- I jak ? Wiesz już kim chcesz być ? - spytała
- Nie do końca. – odpowiedziałam zmieszana.
- Masz jeszcze czas. Będę ci się objawiać i będziemy mogły razem rozmawiać. Jesteś tym potężniejsza, że masz cechy wielu bogów, nie jednego… - powiedziała zamyślona. – Nie martw się. Dokonasz słusznego wyboru, w końcu nie bez powodu opiekuje się tobą Atena. – uśmiechnęła się.
- Dziękuję – odpowiedziałam
- A teraz zabierz koleżanki. Za chwilę wyślemy was z powrotem na wycieczkę, czyli na powrót do domu – powiedziała.
- Tak szybko się skończyła ? –spytałam ze zdziwieniem
- Tak, każda przygoda kiedyś się kończy – powiedziała. – A teraz idź już. Żegnaj, Julio.
- Dziękuję. Żegnaj, Ateno.
Zebrałam dziewczyny, zamknęłyśmy oczy, a gdy je otworzyłyśmy byłyśmy w autokarze szkolnym.
- Hej ! I jak , podobało się ? – spytał nas pan.
- Nawet nie wie pan jak – odpowiedziałam.
Wracając z tej wycieczki, pozostała po niej pamiątka – mój sprzęt, wspomnienia i rozwiane marzenia. Chciałam osiągnąć coś jako zwykły człowiek – śmiertelnik. Ale po tej przygodzie bardziej ciągnęło mnie do życia herosa, niż do tego, kim jestem teraz. Przede mną stał ciężki wybór. Atena powiedziała, że wybiorę dobrze, taką więc mam nadzieję.


Ode mnie dla Was :
To już koniec. Sama nie wiem, którą dorgę wybiorę. Muszę to dobrze przemyśleć, bo mam marzenia i chciałabym je spełnić Smile To opowiadanie traktuję tak, jakby to było w rzeczywistości i co ja bym naprawdę zrobiła.
Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez newdiabolo dnia Pon 14:32, 05 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiki
Moderator


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:37, 09 Mar 2012    Temat postu:

Bardzo dobre, a szczególnie końcówka. Naprawdę, jak na swój wiek (nie chcę Ci wytykać młodego wieku, ale podkreślić go z uśmiechem Wink ) piszesz bardzo dojrzale, szczególnie widać to właśnie w tej końcówce, takiej lekko refleksyjnej, ale pasującej do reszty, nawet do tych lżejszych fragmentów. Pisz dalej, może weź na warsztat nieco odmienny temat, żeby się sprawdzić. No, weny życzę Mr. Green.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Wiki dnia Pią 21:38, 09 Mar 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
newdiabolo
Stały Bywalec
Stały Bywalec


Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:45, 09 Mar 2012    Temat postu:

Ok, dzięki Smile
Postaram się coś wykombinować, ale teraz niedługo mnie ten test czeka i ... no nie za bardzo mam czas Sad
Apropo mojego młodego wieku i tej dojrzałości. Tak, zgadzam się z tym, taka już jestem. Dlatego miałam/trochę mam problemy w szkole ze względu na to, że nie potrafię się dogadać. Lepszy kontakt mam ( wiem, dziwnie to zabrzmi ) , ale z niektórymi nauczycielami i dorosłymi. Wiele osób (m.in. w szpitalu koleżanki - 18 latki ) zwórciło mi już uwagę, że nie zachowuję się jak ( już niedługo ) 13-latka. Ja rozumiem, że mam problemy z rówieśnikami, bo mówię innym językiem.
Lubię takie refleksje, często w taki sposób myślę. No , cóż. Jestem innym człowiekiem i tak już jest Smile Sama uważam to, że tak sie zachowuję za neutralną cechę. Jest to pewien minus, bo póki co, jestem w innym środowisku , niż się zachowuję. Ale jest to też plus - bo to lubię, czasami jak widzę jak się inni zachowują - po prostu się wtedy cieszę.
No, się rozpisałam o sobie Smile Mogłabym jeszcze więcej napisać, ale to nie ten temat Smile Opowiadanie zostawiam jeszcze innym do oceny Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Fan fiction Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin