Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Bohaterowie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Twórczość LMM / Powieści / Historynka i Złocista Droga
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
marigold
Bratnia dusza
Bratnia dusza


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 469
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wyspa Księcia Edwarda :)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:13, 22 Lut 2009    Temat postu: Bohaterowie

Od razu zaznaczam, że moje charakterystyki nie sięgają Aniulkowym nawet do pięt. Próbowałam naśladować naszą mistrzynię, ale skutek sami musicie ocenić...
Aaa, i niestety, jestem zbyt leniwa, żeby pisać tak często, jak Aniulka. Wybaczcie Smile Będę się jednak starała zamieszczać notki systematycznie, bo w książkach mam pozaznaczane karteczkami wszystkie fragmenty Smile

Dan King


Daniel King, nazywany przez wszystkich Danem, był pierworodnym synem Alka i Janet King. Miała dwie siostry, o rok młodszą Felicity oraz młodszą o dwa lata Cecylię. Mieszkał w Carlisle.

Dan był wysokim, chudym trzynastolatkiem o brązowych oczach i kształtnym nosie Kingów. Miał „długie, wąskie, jakby krzywe” usta, które umiały się przyjaźnie uśmiechać. Właśnie kształt tych ust, był tym, co dręczyło ich właściciela. Dlatego też kupił od Billa Robinsona nasiona, które miały poprawić ich wygląd. Oczywiście nic na to się nie zdało, bo „magiczne nasiona” okazały się nasionami kminku.

Dan nie znosił, gdy ktoś nim rządził, a Felicity robiła to niemal cały czas. Szczególnie dała mu się we znaki w dniach, gdy ich rodzice wyjechali do wuja Edwarda do Halifaksu. Janet, Alek i Oliwia wyjechali w poniedziałek rano, zostawiając dzieci pod opieką wuja Rogera. „Byliśmy uszczęśliwieni. Szczególnie Felicity rozpierała duma. Miała zarządzać całym domem (…)”. Jako nowa pani domu Felicity rozdzielała obowiązki. Wszyscy, nawet Dan, robili, co kazała.

We wtorek stosunki Dana z siostrą uległy znacznej zmianie. „Tego dnia mieliśmy istny najazd gości. Najpierw przyjechała siostra ciotki Janet, pani Petterson, z szesnastoletnią córką i dwuletnim synem. Potem zajechał powozik z Markdale pełen znajomych, znajomych na końcu pani Frewen i jej siostra z Vancouver, przy czym ta ostatnia z dwiema małymi córeczkami”. Po herbacie pani Frewen z siostrą postanowiły pójść na cmentarz, jednak ktoś musiał zostać w domu z małym Jimmym Pettersonem, który smacznie spał na kuchennej kanapce. Dan zaofiarował się, że zostanie. „Miał własnie nową książkę do czytania, więc miejscowy cmentarz nie stanowił dla niego atrakcji”. Usiadł na progu kuchni i wkrótce książka tak go pochłonęła, że zapomniał o całym świecie. „Akurat tak się złożyło, że dziewczęta, Feliks i ja znacznie wyprzedziliśmy dorosłych. Dan trwał na swoim stanowisku (…), natomiast mały Jimmy gdzieś zniknął”. Pierwsza zauważyła to Felicity i spanikowana zaczęła krzyczeć na brata, iż jest „skończonym idiotą”. Poszukiwanie chłopca w domu i obejściu nic nie dało. Wszyscy potępiali Dana. Dopiero Felicity znalazła małego Petterson. Leżał on pod kanapą „z głową opartą o buty wuja Roger”, pogrążony w głębokim śnie. Później Dan o tym dniu mówił: „Nigdy nie zapomnę jak zginął Jimmym Petterson. Wielkie nieba, nigdy się tak nie przeraziłem.”

Następnego dnia, w środę, „od rana wybuchały drobne sprzeczki w całym domu. Felicity i Dan mieli na pieńku jeszcze od wczoraj. Dan nie zapomniał oskarżeń, jakie rzucała nań siostra, i najwidoczniej nie zamierzał pozwolić, żeby g dalej tyranizowała”. Gdy wszyscy udali się w końcu na spacer po jodłowym lasku, Dan zerwał grono trujących jagód i przyglądał mu się z zaciekawieniem. Wtedy Felicity władczym tonem zakazała mu ich zjadać. „Dan nie miał wprawdzie najmniejszego zamiaru ich jeść, ale ton Felicity był nie do zniesienia. I zarzewie buntu, które tliło się w nim od rana wybuchło gwałtownym protestem”. Dan wepchnął sobie do ust całe grono czerwonych jagód, po czym zaczął je powoli żuć. Następnia zjadł jeszcze dwa całe grona. O zmroku Dan poczuł się niedobrze, ale dzięki zaradności Cecylii o dziesiątej w nocy poczuł ulgę, bóle ustąpiły i uścisk zelżał. Doktor, który wówczas przybył, zapisał mu lekarstwo i zakazał próbowania nieznanych owoców.

W czwartkowy ranek Dan, mimo, że osłabiony i blady, był zdrów. Jednak Cecylia zarządziła, że ma pozostać w łóżku. „Wszyscy dotrzymywali choremu towarzystwa. Cecylia zanosiła mu posiłki, czytała jego ulubioną książkę w każdej wolnej chwili. Sara opowiadała mu swoje dziwne, tajemnicze historie. Sara Ray przyszła ze specjalnie dla niego zrobionym deserem, który niestety musiał dyskretnie oddać kotu, Paddy bowiem także dotrzymywał mu towarzystwa”. Dan był uradowany obecnością kota i twierdził, że ten „czuł, że jestem chory i potrzebuję towarzystwa, a przecież normalnie w ogólne nie zwraca na mnie uwagi”. Jednak to nie był koniec jagodowych perypetii. Kiedy całe towarzystwo zasiadło w sadzie, doszedł do nich Dan. Felicity od razu zwróciła się do niego „tym swoim szczególnie irytującym głosem”, wyrażając nadzieję, że następnym razem, „jak ci powiem po dobremu, żebyś nie jadł tego paskudztwa, to może się opamiętasz”. Dan odwrócił się, czerwony ze wściekłości i pomaszerował przed siebie. Cecylia znalazła go, jak znów objadała się trującymi jagodami, chcą odegrać się na Felicity. Podczas gdy wszyscy zamartwiali się o jego stan, on poszedł spać, „jakby nie miał nic na sumieniu ani w żołądku” i obudził się zupełnie zdrowy. I w takim stanie już pozostał do przyjazdu rodziców, w sobotę wieczorem.
Minął sierpień i zaczęła się jesień, a z nią szaleństwo zapisywania snów. „Były to małe wypracowania, tyle że nikt ich nam nie zadawał, a treścią ich były nasze autentyczne sny”. Sara zakupiła dla wszystkich liniowane zeszyty w zielonej okładce o nieregularnym deseniu. „Widzę nas, jak siadamy w sadzie półkolem: Piotrek, Dan, Feliks, Cecylia, Felicity, Sara Ray i Historynka, każde w innej pozycji, obgryzając ołówek i z wysiłkiem przelewając na papier często trudne do opisania wydarzenia”. Dan swoje sny opisywał na leżąco, rozciągnięty na trawie, kopiąc ją niecierpliwie nogami, ilekroć trudno mu było wyrazić jakąś myśl, kręcąc się i pojękując niespokojnie, Uwielbiał on „krwawe historie opisywane w seryjnych książkach dla młodzieży, natomiast sny miał nadzwyczaj pogodne i niewinne, co i jego, i nas bardzo dziwiło”.
Któregoś dnia Dan zaklął głośno, a wuj Alek wysmagał go za to rózgą, ale dla Dana gorsze było to, że Cecylia płakała całą noc. Następnego dnia obiecał jej uroczyście, że już nigdy nie zaklnie i rzeczywiście dotrzymał słowa.

Gdy Sara zaproponowała konkurs na najlepsze kazanie, Dan od razu oświadczył, że nie ma nawet zamiaru próbować. Został więc jednym z sędzi. Również nie angażował się zbytnio w „próby męstwa”, polegającej na zjedzeniu bez zmiany miny, kwaśnych jabłek.

W Złotym gościńcu Sara wpada na pomysł założenia właśnej gazety. W Naszym Pisemku (Our Magazine) Dan redagował dział savoir-vivre’u. „Potrafię to robić równie dobrze, jak ten dureń z Przewodnika Rodzinnego”. W tejże gazecie opisał tez „swoją najgorszą przygodę”. „Było to dwa lata temu. Zjeżdżaliśmy na sankach ze wzgórza wuja Rogera. Pierwsi zjechali Karolek Cowan i Fred Marr, ale w połowie drogi ugrzęźli w śniegu i zbiegłem, żeby ich popchnąć. A potem przez chwilę stałem tyłem do wierzchołka wzgórza. Tymczasem Rob Marr pchnął sanki, na których siedziały Kitty i Em Frewen. Te sanki miały z przodu dyszel, który podnosiło się do góry sterczał on nad głowami dziewcząt. Ja stałem na drodze, one krzyknęły ostrzegawczo, ale nim zdążyłem się odsunąć, sanki na mnie wpadły. Podcięły mi nogi, wywinął kozła w powietrzu, zawadziłem o dyszel i nim uświadomiłem sobie, co się dzieje, leżałem już na ziemi. Czułem się tak, jakby porwał mnie tajfun. Dziewczęta myślały, że już nie żyję, ale nie potrafiły zatrzymać sanek. Rob zbiegł ze wzgórza i mnie podniósł. Wyglądał na okropnie przerażonego, lecz ja żyłem i byłem cały, tylko z nosa lała mi się krew. Lała się tak przez trzy dni. No, nie cały czas, ale często”.

W ostatni dzień starego roku Kingowie, Historynka, Sara Ray i Piotrek składali przyrzeczenie noworoczne. Pierwszym postanowieniem Dana było: „Będę się starał nikomu nie robić na złość”; następnym „Będę się starał nie wściekać na felicity”; natomiast ostatnim „Spróbuję nie mówić gwarą, bo Cecylia tego nie lubi”. Jak zaproponował Bev, w Naszym Pisemku ogłaszali listę honorową, na której zamieszczano nazwiska tych, którzy godnie wywiązali się z przyrzeczeń. Dziwnym trafem, Dan nigdy na tą listę nie trafił, nie było go też w wyróżnionych. Ale „od Nowego Roku zaczął się do Felicity odnosić zupełnie inaczej. Trudno mi powiedzieć, czy po to, aby dotrzymać swoich przyrzeczeń, czy też raczej dlatego, że odkrył, że gniewa ją to bardziej niż zniecierpliwione okrzyki. Ilekroć mu dopiekała, przyjmował to z uśmiechem i wygłaszał jakąś filozoficzną sentencję, okraszając ją zazwyczaj czułym słówkiem”.

Podczas wizyty Agnieszki Lesley, którą dzieciaki wzięły za ich ciotkę Luizę, żadnego z dorosłych nie było w domu, gdyż pojechali na cały dzień na targ do Charlottetown. Zobaczywszy „ciotkę” na ścieżce, przyjaciele nie byli zachwyceni, bo „ciotka jest głucha jak pień i będziemy musieli zdzierać sobie gardła”. Po przywitaniu się z „ciotką Elizą”, Felicity poszła przygotować posiłek, a Cecylia musiała pokazywać „ciotce” fotografie z rodzinnego albumu i je wyjaśniać. Po jakimś czasie Dan zaczął komentować wyjaśnienia siostry, przekonany, że „ciotka Eliza” go nie słyszy. „Przez następne pół godziny słuchaliśmy więc dialogu i znosiliśmy straszliwe męki, usiłując nie wybuchnąć śmiechem”. Gdy jednak odkryli prawdziwą tożsamość „ciotki”, nie było im do śmiechu. Dopiero następnego dnia pani Lesley napisała do nich list, w którym m.in. pisze, że świetnie się bawiła i bardzo podobały jej się komentarze Dana. Tego samego dnia Felicity dowiedziała się, że sucharki, którymi częstowała panią Lesley, zrobiła z proszku do zębów. Dan był zachwycony i „odtąd przy każdej okazji wypominał siostrze owe sucharki z proszkiem do mycia zębów”.

Żeby uczcić powrót Pata, cała gromadka udała się na majówkę. Tam Historynka opowiadała o kolorach myśli. Jak się okazało, jej myśli o Danie, miały kolor czerwony.

Przed swoim wyjazdem Sara Stanley urządziła przyjaciołom wieczór wróżb. Danowi przepowiedziała, że „będzie farmerem i ożeni się z dziewczyną, której imię zaczyna się n a K. Urodzi mu się jedenaścioro dzieci. I będzie głosował na liberałów”. Do pierwszych przepowiedni Dan nie miał większych zastrzeżeń, ale ta ostatnia go rozgniewała. „O nie! Co ty wygadujesz?! Ja miałbym glosować na liberałów!”

Reasumując, Dan King to dowcipny, odważy, roześmiany, odpowiedzialny, prłen życia i energii nastolatek, którego nie sposób nie lubić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez marigold dnia Nie 18:13, 22 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Włóczykijka
Przyjaciel Ani
Przyjaciel Ani


Dołączył: 10 Paź 2012
Posty: 272
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Płyta nagrobna Eliasza Pollocka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:25, 22 Lip 2013    Temat postu:

...można się tu wypowiedzieć, tak po swojemu?
Uwielbiam Sarę. Małą Baśń. Po prostu uwielbiam. Choć ma wady, ja nie potrafię ich nazwać. Choć wszystkie postaci w tej historii mnie urzekły, o dziwo, do każdego pałam ogromną sympatią. Wszyscy byli cudowni. Nawet Piotruś, nawet Felicity... Uwielbiam ten, hm, cykl, po prostu ;_; Ja chcę na Starą Farmę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Twórczość LMM / Powieści / Historynka i Złocista Droga Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin