Forum  Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Syn Gondoru" K. K. Chmiel

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Literatura / Fantastyka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:45, 22 Sie 2009    Temat postu: "Syn Gondoru" K. K. Chmiel

Czyli nasz ukochany fanfik Mr. Green

Akcja „Syna Gondoru” rozpoczyna się niemal dokładnie w miejscu, gdzie kończy się „Wyprawa” i zaczynają „Dwie wieże”. Z jedną tylko, ale istotną różnicą: Boromir, który u Tolkiena umiera na rękach Aragorna, przeszyty orkowymi strzałami, u Kasiopei przeżywa i, ranny, zostaje wzięty do niewoli wraz z Meriadokiem i Pippinem.

[link widoczny dla zalogowanych]

Jako ciekawostkę można podać, że „Syn Gondoru” doczekał się publikacji: przyjaciele-tolkieniści ufundowali autorce w prezencie urodzinowym kilkanaście profesjonalnie wydrukowanych egzemplarzy. Oczywiście ze względu na prawa autorskie książka nigdy nie będzie dostępna w normalnym obrocie, jednak na stronie internetowej jest ona umieszczona w formie właściwie gotowej do wydrukowania. Autorka planuje wersję ulepszoną: z własnymi ilustracjami, co, zważywszy na fakt, że jest jedną z najlepszych w Europie ilustratorek Tolkiena, jest nie do pogardzenia...

Wasze odczucia, ukochane cytaty i inne wrażenia! Piszcie!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rilla dnia Sob 10:52, 22 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:15, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Wczoraj skończyłam po raz kolejny czytać to dziełko i jestem w ogromnym zachwycie Mr. Green Normalnie cudowne zachwycające, piękne i jeszcze nie wiem jakie. Świetne dialogi, dramatyzm, opisy i rozbrajający humor, do tego pięknie pogłębiona psychika postaci. Większość fanfiku albo prześmiałam albo przepłakałam Mr. Green Boromira to ja zawsze bardzo lubiłam ale po SG to już go uwielbiam ;*

Po moich dzikich napadach śmiechu podczas lektury mój biedny młodszy braciszek uznał, że już do reszty zwariowałam Laughing No ale jak tu się nie śmiać czytając np. coś takiego:
– Boromirze, dlaczego zabroniłeś Pippinowi zaglądać do swojej szafy w sypialni?
– Ponieważ nikomu poza mną nie wolno naruszać spokoju Świętego Kłębu.


– Jak myślicie – zagadnął nagle Tuk – Czy tu wszędzie dookoła pełno jest zasuszonych szkieletów, jak w Morii?
– Pip, ja cię kiedyś zamorduję, wiesz? – jęknął Merry.
– A co, jeśli tam w kącie ktoś siedzi i cały czas nam się przysłuchuje…
– Pip, do licha, zamknij się! Boromirze, trzaśnij go, błagam, masz bliżej!
– No co? Ja tylko się zastanawiam na głos – odparł Tuk z pretensją (…).
– Peregrinie Tuku, śpij już – jęknął Boromir.
– Przecież śpię! – wymamrotał Pippin. – I Merry też już pewnie śpi. Śpisz, Merry?
– Nie! I bardzo cię proszę, żebyś mi nie przeszkadzał, bo jestem zajęty.
– A co robisz? – zaciekawił się Tuk.
– Usiłuję nie wyobrażać sobie tych wszystkich szkieletów dookoła!!!


poz
law


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lawenda dnia Nie 10:16, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:25, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Kocham Boromira Kasiopei! Mr. Green
W książce cechowała go powaga, był... daleki. Tutaj zaś okazuje się bardzo fajnym mężczyzną Smile No i całkowicie zgadzam się z Lawendą Mr. Green

Mnie zaś rozbroił fragment oświadczyn:

- Jak to z Loftą?- Boromir udał zdumienie. - A ja? Myślałem, że ożenisz się ze mną!
- Z tobą nie - odparła dziewczynka definitywnie.
- Dlaczego?
- Masz za dużo włosów.
Boromir zaniemówił na moment, a za stołem rozległa się kolejna salwa śmiechu.
- Na Białe Drzewo - Gondorczyk pokręcił głową. - Z tego powodu jeszcze żadna mi nie odmawiała - To rzekłszy, uśmiechnął się i przechylił nad blatem.
- Powiedz tylko słowo, a obetnę - oznajmił. - Daj mi chociaż szansę!
- Ale twoje włosy są czarne!
- To źle?
- Mama mówi, że chłopy z czarnymi włosami to dranie.
- Ukłony dla mamy - wtrącił się Legolas, uśmiechnięty od ucha do ucha. Boromir łypnął na niego, po czym znów zwrócił się dziewczynki.
- Ale ja nie jestem draniem. Jestem bardzo miły - oświadczył.
- Skąd wiesz?- dziecko wbiło w niego surowy wzrok.
- Jak to skąd wiem? Taki już jestem: sympatyczny i kochany.
- Boromirze, doprawdy, co za desperacja - roześmiany Gimli przewrócił oczami. - Twoje podchody robią się żałosne, aż przykro słuchać. Radzę ci wycofaj się z honorem, póki jeszcze możesz.
- Gdybym nie był uosobieniem dobroci i wykwintnych manier powiedziałbym ci, gdzie możesz sobie... co myślę o twoich radach - Boromir poprawił się, uśmiechając się ze słodyczą. - Osoba nie posiadająca mej łagodności z pewnością uniosłaby się gniewem i powiedziała ci, że masz pilnować własnego nosa. Ale nie ja, skądże znowu. Bo taki już jestem: do rany przyłóż - podkreślił ostatnie słowa, spoglądając na dziewczynkę.
- Jesteś bandażem?- dziecko skrzywiło się podejrzliwie.
Merry parsknął śmiechem.
- Mogę być i bandażem, jeśli tylko zechcesz - odparł Boromir skwapliwie. - Dla ciebie wszystko.
Dziewczynka zmarszczyła nos i przyjrzała mu się uważnie.
- Ile masz koni?- zapytała.
- W tej chwili? Żadnego, obawiam się. Ale mam bogatego tatę i duży dom i...
- Bez koni nie można być małżeństwem - mała potrząsnęła głową, aż warkoczyki uderzyły ją w policzki.
- A Lofta ma konie?
- Tyle - dziewczynka uniosła obie dłonie do góry, demonstrując dziesięć palców. - Dlatego się z nim ożenię.
- No i znowu dostałem kosza - Boromir westchnął ciężko, opierając podbródek na dłoni. - Rozumiecie już, dlaczego nie jestem małżeństwem? Nie mam ślubnego szczęścia po prostu - znowu westchnął, grzebiąc łyżką w zupie. - A wszystko dlatego, że nie mam koni.
- Nie martw się - pocieszyła go dziewczynka. - Nie jesteś bardzo brzydki i kiedyś się żona w tobie zakocha.
- Dziękuję za słowa otuchy. Ale wiesz, że właśnie złamałaś mi serce?
(...)
- Ale nie będziesz płakał? - upewniła się ostrożnie.
- No, nie wiem. Strasznie mi smutno - Boromir wyłowił kawałek wędzonki i wrzucił go do miski Gimlego.
- Lofta mówi, że tylko mięczaki płaczą.
- Chyba go nie lubię, tego twojego Lofty.
- Ja też go nie lubię - oznajmiło dziecko poufnie.
- Zaraz, przecież chcesz się z nim ożenić - zdziwił się Boromir.
- Tak.
- No, ale skoro go nie lubisz...
- Chcę mieć jego konie.
- Pozostawmy to bez komentarza - Boromir wyłowił kolejny kawałek i pozbywszy się go, nabrał pełną łyżkę grochówki. - Pozwolisz, ze skończę zupę? Bo mi całkiem wystygnie. I przestań dłubać w nosie, bardzo cię proszę.
Na moment za stołem zapadła cisza. Dziewczynka przyjrzała się wszystkim po kolei i zatrzymała wzrok na krasnoludzie.
- Jak masz na imię?- zapytała zdecydowanie.
- Jestem Gimli, syn Gloina, do usług. A ty?
- A ja nie - odpowiedziała i radośnie wyszczerzyła zęby, zachwycona falą wesołości, jaką wywołała.
- A to jest twoja żona? - stwierdziła domyślnie, spoglądając na Legolasa.
Boromir zakrztusił się tak, że Merry musiał walnąć go w plecy.
- Ilke!- dziewczyna w czepeczku, burakowa na twarzy podbiegła do stołu i porwała dziecko na ręce. - Co ty wyprawiasz?! Najmocniej dostojnych panów przepraszam...
Boromir, wciąż kaszląc, machnął ręką na znak, że nic się nie stało.
- Ile razy mam ci tłumaczyć, że nie wolno zaczepiać gości! Błagam o wybaczenie...-
- Ja tylko poszłam zapytać, czy on na pewno jest nieożeniony, bo mówiłyście, że trzeba się dowiedzieć...-
- Ilke!!!
- To prawda. Jestem nieożeniony - potwierdził Boromir z powagą, podnosząc wzrok dziewczynę.
Nieszczęsna spłonęła rumieńcem aż po czubki uszu i uciekła, unosząc w ramionach protestującą małą.
- No! - Boromir odłożył łyżkę. - Nie wiem, jak wam, ale mi ta zupa wyszła nosem, w przenośni i dosłownie. Może chodźmy się przejść. Skończyłeś, Merry? No to świetnie. Gimli, weź swoją...-
- Uważaj!- Legolas uniósł ostrzegawczo dłoń, a oczy zalśniły mu groźnie.
- ...brodę pod rękę i chodźmy.
Laughing Laughing Laughing Laughing Mr. Green

Lawendo, czytałaś może dodatek A i "Nocne Braci rozmowy"?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rilla dnia Nie 10:34, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:22, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Czyli mamy wspólny obiekt westchnień Mr. Green Boromir Laughing

O kurczak, przeczytałam jeszcze raz ten fragment i Ómarłam Mr. Green

Nie no oświadczyny to chyba najlepszy fragment chociaż faflunienie, wspomnienia z dzieciństwa, zhobbicenie, Isengard i ogólnie wszystko gdzie jest Boromir i hobbici to jest fenomenalne Laughing

Hmm... Wydaje mi się, że Nocne rozmowy braci kiedyś czytałam ale to już dość dawno. A teraz widzę, że jest remont W Wielkiej Bibliotece Minas Tirith i nie mam dostępu do wszystkich moich kochanych fanfików w tym Kasiopei i niestety nie mogę ich sobie na razie odświeżyć. Ale to już chyba niedługo potrwa i w końcu przeczytam sobie raz kolejny wszystkie moje kochane teksty w tym o braciach Gondorczykach Wink

poz
Law


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lawenda dnia Nie 11:25, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:34, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Lawendo, zawsze mogę Ci je podesłać Laughing

- Gimli? A w co bawią się dzieci krasnoludzkie?- zapytał Boromir, trocząc sakwę do siodła.
- Bawią się w złap-orka-i-wypruj-mu-flaki - odparł Gimli beznamiętnie, sadowiąc się za Legolasem.
- I co się robi w tej zabawie?
- Łapie się orka i wypruwa mu flaki.
- Gimli, synu Gloina - powiedział Boromir uroczyście, kiedy już przebrzmiały śmiechy. - Lubię cię.
Mr. Green


A co powiesz o praktykowaniu w kuźni Gimlego, mumakilinie oraz udźcu trolla? Mr. Green

No i niziołek numenoryjski wymiatał Laughing
- Gdzie zgubiłeś naszego ćwierkającego niziołka numenorejskiego?- zapytał Legolas widząc, że Gimli nadchodzi sam. Krasnolud zaśmiał się cicho, a Aragorn wzniósł oczy ku niebu.
- Powiedział, że jest głodny i poszedł pobuszować po okręcie - odparł Gimli.
- Typowe hobbickie zachowanie - Legolas wymownie spojrzał na Aragorna. - Mam nadzieję, że nie zje wszystkiego sam.
- Niech je na zdrowie - stwierdził krasnolud z powagą. - Pamiętaj, mości elfie, że „głodny hobbit to straszny hobbit”.
- Słowo daję, jesteście gorsi od Merry’ego i Pippina - Aragorn pokręcił głową, nie próbując nawet ukryć irytacji.
Laughing

Ps. Mr. Green
- Nadciągają.
- Lamedończycy?- Boromir też się odwrócił.
- A spodziewasz się kogoś innego?
- Tak. Merry obiecał mi armię niziołków na wilkach - odpalił syn Denethora, mrużąc oczy.
- Nie słyszałem wycia ani pobrzękiwania garnków, więc zakładam, że to jednak Lamedończycy - rzekł Aragorn z uśmiechem.
Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rilla dnia Nie 11:41, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:33, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Rilla napisał:
Lawendo, zawsze mogę Ci je podesłać Laughing


Byłabym ci niezmiernie wdzięczna Wink


- Dlaczego się nie ożeniłeś, Boromirze?- palnął znienacka.
- C-co takiego?! - Boromir, aż się potknął z wrażenia.
- Dlaczego się nie ożeniłeś?- powtórzył Merry cierpliwie
Człowiek zatrzymał się, kompletnie osłupiały i wlepił wzrok w hobbita.
- Skąd pomysł, żeby pytać mnie o to właśnie teraz?! - spytał, mrugając oczami.
- A, skojarzyło mi się.
- Z czym?! Z Sarumanem?! - oczy Boromira były okrągłe jak spodki.
Pippin zachichotał.
- Tak ogólnie, z całą sytuacją - Merry wzruszył ramionami.
- Z jaką sytuacją?! Możesz mi łaskawie wytłumaczyć co ma wspólnego wchodzenie na wieżę z moim ożenkiem? I skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?!
- Oj, no - westchnął Merry widząc, że sprawa wymaga wyjaśnienia. – Pomyślałem sobie tak: “Okropnie tu szaro i smętnie, w oknach nie ma żadnej choćby zasłonki - od razu widać, że przydałaby się tu kobieca ręka – ciekawe czy Isengardczycy mieli jakieś żony- Boromir nie ma żony – ciekawe, dlaczego Boromir nie ma żony”. Tą drogą, mniej więcej. No, więc – dlaczego nie masz żony?
- Właśnie, dlaczego? - zainteresował się Pippin.
Boromir wodził wzrokiem od jednego do drugiego, jakby miał nadzieję, że się zaraz obudzi z bardzo dziwnego snu.
- Nie mam żony, bo... - zaczął niepewnie.
- Bo?- podchwycili hobbici jednocześnie.
- Bo.. niby kiedy mam jej szukać? Przecież całe życie spędzam na wojnie– Boromir wciąż sprawiał wrażenie kompletnie ogłuszonego. – Zresztą, ja nie mam głowy do takich spraw! A poza tym, mam jeszcze czas i... - nagle urwał, bo dotarło do niego, że tłumaczy się ze rzeczy, o których wcale nie ma obowiązku mówić. Przymrużył oczy i otrząsnął się z zaskoczenia. – Jeśli już koniecznie musicie wiedzieć - uśmiechnął się krzywo – Minas Tirith to moja żona - podsumował.
- Łeee - Pippin machnął ręką. -Też mi żona.
- Cóż chcesz? Moim zdaniem znakomita - Boromir przechylił głowę. - Nie marudzi, nie narzeka. – Hobbici zaczęli się śmiać. - Do niczego się nie wtrąca. I zawsze jest na miejscu - dodał człowiek, też uśmiechnięty.
- Ale zimna jak kamień - Pippin szelmowsko błysnął okiem.
- I tu się mylisz mój drogi! - Boromir z powagą wzniósł palec ku górze, dla zaakcentowania słów. - W czasie letnich upałów jest gorąca jak żadna inna i... i proponuję wejść już na tę nieszczęsną wieżę, bo ta rozmowa zaczyna wymykać się spod kontroli.- to mówiąc ostrożnie ruszył pod górę, a rozchichotani hobbici za nim.


Laughing Laughing Laughing

poz
Law


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:13, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Ómarłam Laughing

A tak w ogóle, to nie uważasz, droga Lawendo, że Boromir i Eowina stworzyliby ciekawą parę? Jak czytałam o zachwalaniu przez Eomera swojej siostry i odpowiedzi naszego gburka, to myślałam, że padnę Smile No i jeszcze te opinie w głowie hobbita... Mr. Green

A książeczki już podsyłam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:28, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Bardzo ciekawą Twisted Evil Aż się boje pomyśleć co by się działo podczas pierwszej kłótni. W zupełności zgadzam się z Aragornem:

Czyli - burzliwe, niespokojne i zakończone wielką, krwawą bitwą.- dodał w myślach Aragorn, uśmiechając się lekko.- Przy ich charakterach pozabijaliby się jeszcze przed upływem miesiąca miodowego,-– podsumował, przysłuchując się, jak Boromir poucza Eowinę co do zaopatrzenia konnych oddziałów, a księżniczka z gniewnie ściągniętymi brwiami dowodzi mu, że z całym szacunkiem, ale jest właśnie akurat zupełnie odwrotnie, niż on to mówi.
- Z *całym szacunkiem* - przerwał jej Boromir stanowczo - ale co kobieta może wiedzieć o organizacji wojskowego zaplecza?
Eowina zarumieniła się z gniewu i dumnie uniosła głowę.
- Sugerujesz mój panie, że jako kobieta powinnam poruszać się jedynie na obszarze kuchnia – pralnia, czy tak?- zapytała chłodno.
- Sugeruję jedynie - odparł Boromir lekko pobłażliwym tonem - że istnieje pewien porządek na tym świecie. I każdy ma w nim swoje miejsce. Jak byś się czuła, moja pani, gdybym zaczął pouczać cię w kwestii, powiedzmy, techniki haftu?
- Rozumiem – Eowina przymrużyła oczy. - Siadaj kobieto do swojego szycia i sprzątania. Siedź cicho i zajmij się rodzeniem dzieci.
- Ależ to bardzo pożyteczne zajęcie - Boromir uśmiechnął się. - Ktoś musi to robić. Mimo najszczerszych chęci, my mężczyźni sami nie urodzimy sobie synów.
- Czy mogę przerwać wam na chwilę? – wtrącił się Aragorn, nim Boromir pogrąży się całkowicie.


poz
Law


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lawenda dnia Nie 15:29, 06 Wrz 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:49, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Kolejny zgon. Nie wyrabiam już z tych tekstów Laughing

Jeszcze kilka kwikogennych fragmencików:

***
- Kary?- Merry uśmiechnął się leciutko.
- Skąd wiesz?- zdziwił się Boromir.
Ha!
- A, tak tylko zgaduję. A jak ma na imię? - drążył Merry, nastawiając się na coś w stylu: Agat lub Błyskawica. A może Mordor.
- Na imię ma Koń.
- Jak to „Koń”? - Merry zadarł głowę, by spojrzeć na Boromira.
- Po prostu. Koń - Gondorczyk wzruszył ramionami.
- A wolno spytać, jak w takim razie nazywają się pozostałe?
- Pozostałe nie mają imion - w oczach Boromira błysnął wesoły ognik.
Merry parsknął śmiechem.
- Po Prostu Koń - powtórzył. - Tak skromnie? Nie „Piorun”, „Grom” albo „Gniew Gondoru”?
Teraz Boromir zaczął się śmiać.
-„Gniew Gondoru”! Zlituj się mości hobbicie, Gniew Gondoru nie powinien tarzać się na grzbiecie ani ciągnąć ludzi za kieszenie. Koń to koń, a imiona w stylu Piorun czy Demon uważam za pretensjonalne.
- Ojciec Pippina jeździ na Demonie, a Pip na Piorunie - oświadczył Merry z wielką uciechą.
- Żartujesz.
- Nie. Oba są kare, dodam.
- Och, a więc wygląda na to, że popełniłem gafę - odparł Boromir z uśmiechem. - Nie mów nic Pippinowi.
- Ani słowa.
- Skoro już jesteśmy przy imionach, zdradź mi jak też się nazywa twój koń, Meriadoku Brandybuck.
- Zgadnij.
- Mmm .. Fajeczka?
- Nie, Karmelek. Ale, hej, wiesz, co? Fajeczka mi się podoba - Merry wyprostował się entuzjastycznie. - Fajeczka, Fajka. Świetne! Jeśli Beza sprezentuje mi kobyłkę nazwę ją Fajka. Dziękuję za podpowiedź.
- Proszę bardzo - odparł Boromir z rozbawieniem. - A jeśli to będzie ogierek nazwij go Cybuch.
- Cybuch, he he. Dobre. Mojemu ojcu się spodoba - Merry chciał opowiedzieć Boromirowi historię Brzeszczota, ale nie zdążył, bowiem Eomer dał komendę do galopu.
Laughing Laughing - Inwencja twórcza Boromira rozwala na łopatki Very Happy


- Peregrinie Tuku, co z tobą, na wszystkie Lobelie świata?- Boromir przerwał roztrzepywanie płaszcza i zmarszczył brwi.
- Nie wiem - burknął Pippin siadając na swoim kocu. - Jakoś... nosi mnie i tyle.
Boromir i Merry wymienili spojrzenia. Raptem Gondorczyk uśmiechnął się krzywo.
- Ostrzegałem cię, żebyś nie jadł tyle tej wędzonki - zwrócił się do Tuka. - Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jak ktoś przeholuje z mięsem trolla to po upływie nocy zmienia się w sępa. Nic dziwnego zatem, że cię nosi.
Merry zachichotał, Tuk natomiast wbił w Boromira srogie spojrzenie.
- A ja z kolei zastanawiam się, czy gisernia ma równie długą historię jak ciosak dziobowy - oświadczył z satysfakcją - Gimli będzie uszczęśliwiony, kiedy go o to spytam.
- Ani się waż! Wystarczy mi już atrakcji na jutro.
- My, sępy, nie wiemy co to litość.
- A wiecie przypadkiem co to trwoga?
- Nie.
- A chcecie się dowiedzieć, wy sępy?
- Wy dwaj! Jeśli się natychmiast nie uciszycie, to naprawdę zamienię was w żaby! - dobiegł ich głos Gandalfa. - Obydwu!
-Widzisz?- Boromir zniżył głos do szeptu. - Będziemy mieli kłopoty przez ciebie. Jeszcze tego mi do szczęścia brakuje, żeby tkwić w stawie i łykać muchy, w twoim towarzystwie na dodatek. Bądźże już cicho - i wyciągnął się na posłaniu, nakrywając aż po samą głowę. - Dobranoc wszystkim - oznajmił niewyraźnie, spod koca.
Odpowiedziały mu pomruki tych członków Drużyny, którzy jeszcze układali się do snu.
- Dobranoc, Boromirze. Słodkich snów, Pip - uśmiechnął się Merry i z westchnieniem zadowolenia ułożył się na plecach.
Tuk natomiast siedział na posłaniu ze zgnębioną miną.
- Na Lobelię - szepnął. - Ale mi się naprawdę w ogóle nie chce spać. Nic na to nie poradzę.
- To oskrob mi buty z błota, skoro nie wiesz, co ze sobą zrobić - wymruczał Boromir. - Przynajmniej będzie z ciebie jakiś pożytek.
Laughing Laughing Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:00, 06 Wrz 2009    Temat postu:

- Ostrzegałem cię, żebyś nie jadł tyle tej wędzonki - zwrócił się do Tuka. - Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jak ktoś przeholuje z mięsem trolla to po upływie nocy zmienia się w sępa. Nic dziwnego zatem, że cię nosi. O Eru, zaraz już chyba nie wytrzymam Laughing Laughing

- Oddam ci wszystkie czerwone guziki, jeśli choć na chwilę przestaniesz narzekać - zaproponował Merry.
- Nie przestanę, bo jestem zły - warknął Boromir.
- A nie możesz być zły po cichu?- spytał Pippin z kwaśną miną.
- Nie!
- A dlaczego?
- Dlatego, że mnie to wszystko doprowadza do szaleństwa, na Lobelię!- palnął Boromir, po czym urwał raptownie, a oczy mu się rozszerzyły. - Powiedziałem to – jęknął, łapiąc się za głowę. - Uszom własnym nie wierzę. Powiedziałem: “na Lobelię!”. Co się ze mną dzieje?! Co wyście ze mną zrobili?! Merry uśmiechnął się szeroko, a Pippin zaczął chichotać.
- Uprzedzaliśmy przecież, że zamierzamy zrobić z ciebie przyzwoitego hobbita - rzucił Tuk wesoło. - I oto stało się.
- Nie!- Boromir pokręcił głową, siląc się na powagę. - O, nie. Nie dam się. Żywcem mnie nie weźmiecie.
- Nie musimy cię brać - Pippin nachylił się ku niemu. -A wiesz dlaczego? Bo już cię maaaamy! – to mówiąc, przewrócił oczyma, tak, jak to tylko on potrafił.
- Przestań - Boromir uśmiechnął się i odchylił, wpierając bokiem w Merry’ego. – Nie patrz tak na mnie, bo zaczynam się ciebie bać! Merry, zabierz go ode mnie!
- Pod warunkiem, że przestaniesz pomstować na entów.
- Zgoda. Tylko niech on tak na mnie nie patrzy.
- Pip, nie rusz!


poz
Law


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emeraldine
Bratnia dusza
Bratnia dusza


Dołączył: 03 Sty 2010
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z Warszawy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:59, 16 Sty 2010    Temat postu:

Nigdy nie słyszałąm o tej książce. Czy któraś z was ma może ją na kompie i może się podzielić? Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lawenda
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 14 Lut 2009
Posty: 608
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: jedną nogą w niebie drugą w Lorien...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:32, 16 Sty 2010    Temat postu:

Ja miałam tylko, że mój komputer się zbuntował i przepadło mi niestety wszystko ;/ Też tego poszukuje, bo mam ochotę przeczytać, ale jak na razie to nie idzie chyba znależć. No ale może się ładnie uśmiechnę do Rilli.... Smile Smile

poz
Law


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wiki
Moderator


Dołączył: 09 Lut 2009
Posty: 2090
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:55, 31 Lip 2011    Temat postu:

Ach, dołączam się do prośby dziewczyn sprzed 1,5 roku! Wink Ma ktoś może tą książeczkę gdzieś na kompie i mógłby podesłać? Bo co ja mogę tu powiedzieć - to świetne jest Mr. Green!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lisa_56
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 16 Lut 2009
Posty: 1420
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wichrowe Wzgórza
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:30, 31 Lip 2011    Temat postu:

Hmm czy [link widoczny dla zalogowanych] przypadkiem nie ma? Mam na myśli to 'zapakowane', bo pierwsze jest zaledwie fragmentem C:

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rilla
Ten, który zna Józefa
Ten, który zna Józefa


Dołączył: 11 Lut 2009
Posty: 1673
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Skąd: Złoty Brzeg
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:05, 10 Kwi 2012    Temat postu:

Dla wszystkich miłośników Boromira, coś nowego ze strony Kasiopei...

Dodatek B


- Trzy rodziny obrażone na śmierć i życie, dwoje dzieci zagubionych i odnalezionych, jedna wiewiórka w torcie i namiot, który poszedł z dymem od fajerwerków. Pip, mój przyjacielu, to było wyjątkowo udane przyjęcie urodzinowe – Merry uśmiechnął się i przytrzymał zielone drzwi Bag End.
- Nadal jest – zauważył Pippin, ale nie wszedł do środka. Odwrócił się ku tonącym w mroku wzgórzom i zapatrzył na ciemny pas wieczornych chmur.
- Wybacz zatem, że cię od niego niecnie oderwaliśmy, ale… - zaczął Merry, lecz Pippin wszedł mu w słowo.
- Nie gniewam się. Przyznam ci się nawet po cichu, że chętnie wymknąłem się z tego gwaru. Poza tym mały już się zmęczył i Di chce go położyć – Tuk wciąż patrzył w dal. – To był dobry pomysł, żeby tutaj urządzić przyjęcie i miło, że Samwise użyczył nam Bag End. Tyle wspomnień. Wiesz, coraz częściej łapię się na tym, że nucę piosenkę kochanego starego Bilba…
- „A droga biegnie w przód i w przód”? – domyślił się Merry. - Frodo też lubił ją śpiewać.
Pippin westchnął i nic nie odrzekł.
- Cóż, twoja droga chwilowo biegnie tędy – Merry znacząco uchylił drzwi szerzej - i jeśli jeszcze chwilę tak postoimy, to przeciąg zmiecie wszystkie twoje bezcenne bazgroły. Chodź. Prezent czeka.
- Prezent? – Pippin odwrócił się żywo. – Dlaczego od razu nie mówiłeś! Uwielbiam prezenty. Tylko jeden? Czy jest aby duży i wykwintny? Kosztował cię majątek? Całe Shire zblednie z zachwytu?
- Niech pomyślę. Tak. O, tak, tak. Oraz nie. Oraz tak.
- Niech pomyślę... Skąpiradło. Dobra, dawaj. Gdzie on jest?
- Peregrin Tuk. Zachwycający jak zawsze - Merry wskazał drogę.
- W salonie? – Pippin wszedł do gościnnej komnaty.– Różyczko, Samie? Estello? Cóż to za zgromadzenie. Nie jesteście na zabawie? Di? Mały jeszcze nie śpi?
- Ten prezent zamówiony został czas jakiś temu, nie było łatwo go zdobyć. Kosztował nas sporo zachodu, ale warto było – oznajmił Merry uroczyście, wyciągając rękę. - Proszę. Wszystkiego najlepszego, Pip.
Pippin spojrzał i zapiał.
- A niech mnie! Wstążka! Czerwona wstążka! W życiu czegoś podobnego nie widziałem! Czy to atłas? Jak błyszczy! Jesteście niesamowici! To naprawdę dla mnie? – wykrzykiwał przesuwając w palcach ozdobną tasiemkę.
- Idź za nią, idioto. Doprowadzi cię do prezentu – Merry szturchnął go ze śmiechem.
- Ach? O! – Pippin rzucił mu łobuzerskie spojrzenie i powędrował wzdłuż tasiemki, która wiła się po podłodze brzegiem kobierca, by zniknąć za drzwiami. Następnie skręcała w korytarz i płożąc się pod ścianą prowadziła przez kuchnię do spiżarni, a tam za sprawą supełka zmieniała się w zwykły konopny sznurek i zawracała.
- Co, fundusze się szanownym Brandybuckom skończyły? Szybko – mruknął Pippin, starannie ukrywając, jak świetnie się bawi.
Sznurek tymczasem pętlił po kuchni, po czym podążał do sypialni i po okrążeniu łoża wypełzał przez okno do ogrodu. Pippin bez słowa wziął podaną mu latarenkę i wszedł na parapet.
- Domyślam się, czyj pokrętny umysł za tym stoi – oznajmił nieco później ku uciesze zebranych, wchodząc przez inne okno do salonu po spacerze wśród jabłonek i wypieszczonych rabat Sama. – Długo to układałeś?
- Nie marudź, idź! – uśmiechnął się Merry. Tym razem sznurek skręcał w lewo, na korytarzu na powrót zmieniał się w tasiemkę i niknął ostatecznie i kusząco pod drzwiami gabinetu zwanego Zieloną Biblioteką.
- No, dobrze. Zdecydowanie dojrzałem już do tego prezentu – Pippin energicznie pchnął drzwi na oścież, przestąpił próg i oniemiał, niczym rażony gromem.
Wstążeczka podążała w stronę fotela, gdzie kończyła swój bieg, nawijana właśnie na palec. Palec należał do olbrzyma, który siedział przed kominkiem i przeglądał książkę. Na dźwięk otwieranych drzwi uniósł głowę i skinął księgą w stronę wchodzących.
- Przepisy gondorskiej kuchni – zagrzmiał znajomy głos. – Dwanaście lat! Dwanaście przeklętych lat zajęło mi wyrwanie receptury na krokieciki obojga rodzajów z trzewi Erwaine. Broniła jej niczym ranna niedźwiedzica, ale w końcu wygrałem. Bo ja zawsze wygrywam, mości Tuku.
Pippin otworzył usta, lecz z wrażenia nie był w stanie dobyć głosu.
- Wszystkiego najlepszego, Pippinie – gość z uśmiechem strzepnął z palca wstążkę i wstał.
- Uwaga, sufit! – krzyknęli Merry i Sam jednym głosem.
- Wiem, wiem, już zdążyłem się nauczyć – Zgarbiony niemal wpół olbrzym ruszył ku Tukowi.
Dopiero wtedy Pippin odzyskał głos i władzę w nogach.
- Boromir!!! – ryknął i rzucił się ku gościowi. Człowiek przykląkł, rzucając księgę na stolik i przyjaciele padli sobie w ramiona."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Strona Główna -> Literatura / Fantastyka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin